Piorunowe klaskanie i milion myśli

Niania dla mafijnego bossa

Rozdział 1

Victoria.

(Grzmoty i milion myśli.)

Grzmoty ryknęły i zniszczyły ziemię, gdy padało jak z cebra.

Leżałam zwinięta na moim zużytym materacu, łzy plamiły moją podartą poduszkę. Właśnie straciłam kolejną pracę.

Kolejny grzmot i wyskoczyłam z łóżka, biegnąc do odległego kąta mojego maleńkiego pokoju, z rękoma zakrywającymi uszy. Nie lubiłam grzmotów.

Pozostałam zwinięta w kłębek, płacząc, aż grzmoty ucichły. Burza wydawała się skończyć, ale nie burza we mnie.

Leżąc zwinięta, z lewą ręką na czole, a prawą bawiąc się dziurą w mojej zużytej nocnej sukni, milion myśli przelatywało przez mój umysł. Życie było naprawdę okrutne, pomyślałam. Nic nie szło po mojej myśli.

Siedziałam tam przez coś, co wydawało się godzinami, aż zebrałam siły, by zrobić to, co muszę.

Wstałam i powoli, niepewnie, skierowałam się do mojego maleńkiego kącika kuchennego, który nie można nazwać kuchnią.

Gdy moje stopy weszły do tego miejsca, dobrze się rozejrzałam, mając na uwadze, że to będzie ostatni raz, kiedy zobaczę przestrzeń, którą pokochałam, niezależnie od jej rozmiaru.

Chwyciłam kuchenny nóż drżącą ręką, wypuszczając dużą ilość powietrza z napiętego ciała.

Wróciłam do mojego pokoju, zamykając za sobą skrzypiące drzwi. Mentalnie przygotowywałam się na ból.

Podniosłam moje ciężkie, smutne oceaniczne oczy na figurkę Matki Boskiej, umieszczoną starannie na moim stoliku do czytania, obok moich ulubionych książek.

"Przebacz mi, Matko, nie mam siły ani woli, by dalej iść, straciłam wszystko, moje serce jest ciężkie, a moja dusza rozbita. Przyjmij moją duszę, o czysta dziewico." Zakończyłam, gdy samotna łza spłynęła z moich pięknych, smutnych oczu.

Moja uwaga wróciła do noża w mojej ręce. Chwyciłam go obiema rękami, podniosłam nad głowę i zamknęłam oczy.

Wzięłam głęboki oddech, wiedząc, że to, co zamierzałam zrobić, nie będzie łatwe.

Zanim zdążyłam wbić nóż w brzuch...

!DING!

Otworzyłam oczy w mgnieniu oka, patrząc na teraz rozświetlony ekran mojego telefonu.

Nieświadomie nóż wypadł z moich rąk, gdy podeszłam do łóżka.

Podniosłam telefon i przeczytałam powiadomienie na ekranie.

"MILIARDER ALESSANDRO ROSSI POTWIERDZA ROZSTANIE Z ŻONĄ SUPERMODELKĄ, ROBERTĄ ROSSI."

Parsknęłam niedowierzaniem na wiadomość. Wpatrywałam się intensywnie w zdjęcie mężczyzny wyświetlone na ekranie mojego telefonu. Oszałamiająco przystojny mężczyzna.

Podświadomie przejechałam smukłymi palcami po jego rysach. Grecki bóg w ludzkiej formie.

Nie wiedziałam, jak długo wpatrywałam się w jego zdjęcie, a on patrzył prosto w moją zmartwioną duszę.

Oderwawszy się od kompulsywnego spojrzenia, strząsnęłam uczucia wirujące we mnie, rzucając telefon na łóżko.

Niewiarygodne! Ledwie dwa lata po ślubie, a już się rozstają.

Problemy bogatych ludzi. Zastanawiałam się, czy bogaci ludzie naprawdę znajdują prawdziwą miłość w życiu. Gdybym kiedykolwiek zbliżyła się do takiego mężczyzny jak Alessandro, pomyślałam, trzymałabym go mocno i nigdy nie puściła. Wydawał się być porządnym i miłym człowiekiem, mimo że nigdy nie uśmiechał się na zdjęciach, tylko lekko się uśmiechał. Tylko szalona kobieta mogłaby go puścić.

Cóż, to nie był mój problem.

Wstałam, zapominając o moim wcześniejszym wyroku śmierci, który sama sobie wydałam, i skierowałam się do mojego małego łazienki.

Włączyłam kran i poczułam, jak ciepła woda spływa z moich blond nieprzyciętych włosów na nagie plecy. Tego potrzebowałam.

Położyłam obie dłonie na ścianie łazienki, pozwalając, aby strumień wody spływał po moich plecach. To było przyjemne.

Zanim zakręciłam kran i wyszłam spod prysznica, przemyślałam milion myśli. Nie mogłam sobie teraz pozwolić na wysoki rachunek za wodę. Byłam bez pracy i bez grosza.

Wyszłam z łazienki nago, osuszając ciało ręcznikiem. Mieszkałam sama, więc zawsze byłam tylko ja. Poza tym, to było dla mnie nawykiem. Moje najlepsze przyjaciółki odwiedzały mnie często, ale nie dziś.

Przetrząsałam szafę w poszukiwaniu stroju do biegania, potrzebowałam biegu, żeby oczyścić głowę i myśleć pozytywnie. Zakładając strój do ćwiczeń, usiadłam na łóżku, wiążąc sznurowadła, gdy zadzwonił telefon.

Na ekranie pojawiło się „KOCHANIE”. To była jedna z moich najlepszych przyjaciółek, Grace. Kochanie było przezwiskiem, które nasza trójka przyjęła w liceum. Victoria, Grace i Daniel.

„Kochanie,” powiedziała Grace powoli przez telefon.

„Hej,” odpowiedziałam, mocno trzymając telefon przy uchu i prawym ramieniu, kontynuując to, co robiłam.

„Co się stało, Victoria, słyszałam, że zwolnili cię za nieprzyzwoite zachowanie”.

Pracowałam w centrum handlowym z Grace. Nasz żonaty szef Ronald miał na mnie oko.

„Nie wierzę, że rozgłosił to kłamstwo również wśród was”.

Powiedziałam, opadając na łóżko, z prawą ręką leniwie przewieszoną nad oczami, a lewą mocno trzymając telefon przy uchu.

„Co naprawdę się stało, Vicks, co zrobiłaś, jak to się stało?”. Skarciła mnie jak matka.

„Pan Ronald obmacywał mnie bez mojej zgody, a ja go spoliczkowałam, to wszystko”. Wzdrygnęłam się, przypominając sobie to obrzydliwe doświadczenie.

„Powinnaś to zignorować, Vicks, zobacz teraz, jesteś bez pracy i bez grosza”.

Łzy napłynęły mi do oczu na słowa mojej najlepszej przyjaciółki. Nie mogłam uwierzyć, że powiedziałaby mi, żeby zachować spokój, gdy ktoś mnie wykorzystuje.

„Nie, Grace! Nie, nie masz prawa mówić mi, jak powinnam się czuć lub jak powinnam reagować, ty, z wszystkich ludzi, powinnaś wiedzieć, przez co przeszłam. Grace, nie mogę niczego zrobić dobrze w moim życiu! Tonę w długach, właśnie straciłam ojca, moja matka jest narkomanką, która uciekła z chłopakiem gdzieś, gdzie Bóg wie, mój czynsz jest zaległy, jedzenie prawdopodobnie nie starczy do weekendu, właśnie mnie zwolnili i upokorzyli!”. Wybuchłam na Grace, mówiąc ostatnią część, pociągając nosem.

Próbowałam wytrzeć łzy wierzchem dłoni. Życie musi mnie naprawdę nienawidzić.

„Przepraszam, kochanie, proszę, wybacz mi. Zapomniałam, ile masz na głowie”. Brzmiała przepraszająco.

„W porządku, Grace, może lepiej będzie, jeśli mnie nie będzie. Świat mnie nie lubi”.

„Nie mów tak, Victoria! Kocham cię i potrzebuję cię tutaj. Pomogę ci znaleźć pracę, kochanie. Razem przez to przejdziemy”.

„Dobra, muszę iść”.

Nie miałam teraz nastroju, musiałam oczyścić umysł i pomyśleć. Potrzebowałam biegu.

Chwytając telefon, wstałam z łóżka i ruszyłam do drzwi.

Moje stopy kopnęły coś i schyliłam się, żeby zobaczyć, co to było.

To był nóż, który zabrałam z kuchni.

Podniosłam go i ruszyłam do kuchni.

Odkładając go na miejsce, patrzyłam na niego przez chwilę dłużej.

Jedna myśl przebiegła przez moją głowę.

Bez dziwnej interwencji Alessandro Rossi wcześniej, prawdopodobnie już bym się zabiła.

To dziwne, jak ktoś, kto nie wie, że istniejesz, może być twoim zbawcą.

Nie wiedziałam, że nasze losy wkrótce się splecą.

Next Chapter