Ścisły tatuś: Jeremy Den 2

Gdy tylko przestaje jęczeć, wycofuję się, a ona błaga: „Nie, proszę, zostaw to we mnie, proszę, Jeremy, zostaw to tam!”

Przestaję ją kołysać i rozplątuję jej nogi, które oplatały mnie w pasie. Wygląda na zdezorientowaną – może dlatego, że nie doszedłem.

Stawiam ją na ziemi bez słowa, a potem odwracam tyłem do siebie. Moje ręce zdejmują z niej polo, całkowicie odsłaniając jej ciało.

Stoimy na dworze, w zimnej aurze, a ona ma na sobie tylko skarpety.

Problem w tym, że słyszymy muzykę dobiegającą z pobliskich domów. Jakieś cztery chałupy od mojego domu, i jestem przekonany, że ludzie tam mieszkający mogą słyszeć, jak Pamela jęczy na całe gardło.

Oczywiście, wpada w panikę. „O Boże, o matko jedyna…” – szepcze z rosnącym strachem, zasłaniając ramionami piersi.

„Leje jak z cebra, a do tego ta głośna muzyka, nie usłyszą cię” – mówię szorstko, z nutą rozkazu w głosie.

„Ale…”

Zanim zdąży cokolwiek dodać, szarpnięciem odciągam jej ręce od piersi, pochylam ją i kładę jej dłonie na stole w jej pokoju.

Moje ręce suną w dół jej ramion, aż obejmują jej piersi, podtrzymując je, a palce szczypią sutki.

Mój członek przesuwa się między jej udami… główka naciska na jej łechtaczkę…

„Ooooooch…” – jęczę.

Znowu jestem w niej, i to uczucie jest tak cholernie dobre.

Na początek robię kilka pchnięć, żeby wejść w nią cały. Potem zaczynam kręcić biodrami, jakby „mieszając” w niej swoim członkiem, trafiając w zupełnie nowe miejsca, o których nawet nie miała pojęcia, że istnieją. Jęczy przy każdym nowym doznaniu, jakby odkrywała nieznane lądy.

W końcu wracam do pchnięć… ale pod tym nowym kątem moja główka ociera się dokładnie o jej punkt G, a cała długość mojego członka pieści jej wnętrze przy każdym ruchu.

Stoimy tam, jej dłonie wsparte o stół, oczy półprzymknięte, jakby była pijana od rozkoszy, od tego, jak przesuwam się po najczulszych zakamarkach głęboko w niej.

Czy możesz to sobie wyobrazić? Jestem w córce przyjaciółki mojej rodziny. Posiadam ją. Niewinna dziewczyna, a teraz jak ladacznica, należy do mnie, używam jej, doprowadzam do szczytu raz za razem, a ona nie może zrobić nic innego, jak tylko całkowicie poddać się przyjemności, którą jej daję.

A tymczasem moi sąsiedzi wciąż siedzą w swoich domach. Chyba nie słyszą, jak Pamela jęczy. Gdyby tylko mogli ją zobaczyć – jej idealne ciało, zupełnie nagie, nogi szeroko rozłożone, dłonie przyciśnięte do stołu, a najseksowniejszy i najbardziej zniewalający facet, jakiego kiedykolwiek widzieli, uprawia z nią seks, rżnie Pamelę przy oknie w moim domu.

Sama myśl o tym, co by zrobili sąsiedzi, gdyby zobaczyli, jak jest brana na tym stole, jak jest posuwana w moim domu, tak ją nakręca, że chyba już dłużej tego nie wytrzyma.

– O Boże... o rany... o kurwa! – krzyczy znowu, gdy zaczyna dochodzić po raz kolejny, tym razem mocniej i intensywniej niż wcześniej.

Jej wrzaski stają się dla mnie nie do zniesienia, więc sam zaczynam jęczeć i ryczeć jak jakiś pierwotny zwierz. Wbijam się w nią głęboko jednym ostatnim, potężnym pchnięciem, moje biodra uderzają o jej tyłek, a ja krzyczę, dochodząc. Chyba czuje, jak moja gruba podstawa nagle eksploduje, staje się jeszcze grubsza – niemal czuje, jak moje nasienie przemieszcza się w górę mojego członka z każdym pulsem, każdym skurczem.

Jej orgazm, który już zaczynał słabnąć, nagle osiąga kolejny szczyt, gdy czuje, jak tryskam w niej.

Przez mgłę ekstazy potajemnie żałuję, że nie zrezygnowałem z prezerwatywy, żeby móc poczuć ten gorący strumień jej soków, gdy jestem w niej, wypełniając ją po brzegi.

Nachylam się nad jej plecami, jęcząc, gdy drobne skurcze zwalniają z dwóch na sekundę do jednego na sekundę, potem do jednego co kilka sekund, aż w końcu stają się sporadycznymi, drobnymi impulsami. Całuję jej plecy, potem szyję i delikatnie pieszczę jej piersi.

Gdy dotykam jej piersi, po jej skórze przebiegają dreszcze.

Potem prostuję się... mój członek powoli się wysuwa... i już go nie ma.

Odwracam ją do siebie i całuję – długo, głęboko, powoli, zmysłowo. Moje dłonie wędrują po jej nagim ciele, ściskają jej pośladki, głaszczą jej skórę.

Kiedy się odsuwam, ona jeszcze przez kilka sekund trzyma oczy zamknięte. Może wciąż jest oczarowana.

Patrzę na nią, zastanawiając się, czy to wszystko nie jest snem.

Przecież to wszystko nie mogło się właśnie wydarzyć... prawda?

Kiedy w końcu otwiera oczy, zachowuję kamienną twarz. Prezerwatywa zniknęła, mój penis – wciąż twardy – jest z powrotem w spodniach. W jednej ręce trzymam jej polo, w drugiej moje spodnie. Przyciskam je do jej piersi.

Wychodzę z jej pokoju, kierując się prosto do kuchni, rozmyślając nad tym, co się właśnie wydarzyło. Znam Fredricków od lat i nigdy, ani razu, nie spojrzałem na ich córkę w sposób, który nie byłby pełen szacunku i podziwu. Ale dzisiaj, po raz pierwszy, nie widzę już Pameli jako dziecka, lecz jako dorosłą kobietę, z którą właśnie się przespałem, i która jest bardziej kusząca niż kiedykolwiek.

– Kurwa, Jeremy, co ty zrobiłeś? – mruczę pod nosem, próbując zająć myśli czymkolwiek innym niż Pamela.

Powinienem się przygotowywać, myśleć o pracy i o tym, że niedługo muszę wyjść, ale zamiast tego stoję tu, właśnie przeleciałem osobę, której absolutnie nie powinienem był tknąć. To jakby nagle dopadła mnie jakaś klątwa, a potem uderza mnie pewna myśl. Pamela zostanie u mnie przez dwa tygodnie. Jeśli już teraz jestem nią tak kuszony, skoro uprawialiśmy seks zaledwie dzień po jej przyjeździe, co będzie za kilka dni, kiedy wrócę do domu zmęczony, sfrustrowany seksualnie i bardziej napalony niż kiedykolwiek? Nie będę mógł nikogo zaprosić, kiedy ona tu jest. Mógłbym, ale nie chcę, żeby czuła się niekomfortowo – co jest głupie, bo jestem dorosłym facetem, a to mój dom.

Nalewam sobie filiżankę kawy i wypijam ją duszkiem, czując, jak rozgrzewa mnie od środka. Gdy w końcu udaje mi się oderwać myśli od Pameli, ona wchodzi do kuchni z uśmiechem na twarzy. Przebrała się w coś mniej seksownego niż to, co miała na sobie, gdy wszedłem do jej pokoju, żeby się z nią kochać. Sweter ukrywa cuda, które widziałem wcześniej, a szerokie spodnie nie odsłaniają ani centymetra jej kształtów.

Powinienem być wdzięczny. Jestem, ale jakaś część mnie pragnie więcej, choć brzmi to idiotycznie jak cholera.

– Kawa? – pytam, wskazując na filiżankę, którą wcześniej napełniłem.

– Dzięki – odpowiada z uśmiechem, sięgając po nią i biorąc łyk. Patrzy na mnie znad brzegu filiżanki, popijając, i wiem, że w jej głowie kręcą się trybiki. Cholernie chciałbym wiedzieć, o czym myśli.

Gdy już się napiła, odstawiła kubek na blat i oblizała usta, przyciągając mój wzrok. Jej wargi były jaskraworóżowe, wyglądały na niesamowicie miękkie i soczyste, jak dojrzałe maliny prosto z krzaka.

– Dzięki, że pozwoliłeś mi tu zostać, tak przy okazji. Mówiłam mamie i tacie, że poradziłabym sobie sama w domu, ale wiesz, jacy oni są – wzruszyła ramionami z lekkim uśmiechem.

Uśmiechnąłem się, choć nie bardzo chciałem. – No tak, twój ojciec to prawdziwy kwoka, a mama nauczyła się od niego tej nadopiekuńczości.

Roześmiała się, a jej śmiech jakimś cudem rozgrzał mnie od środka, jakby ktoś rozpalił we mnie ognisko w zimowy wieczór. – Widzę, że odświeżyłeś wystrój. Naprawdę ładnie to wygląda – powiedziała, rozglądając się po białej jak śnieg kuchni.

Miło, że zauważyła. – Tak, kumpel pomógł mi z remontem. Podobno trochę koloru sprawia, że przestrzeń jest bardziej przytulna niż ta cała czerń sprzed lat.

Jej uśmiech się poszerzył. – Zdecydowanie tak.

Zapadła cisza, ale nie była to krępująca pauza. Czułem, jakby wokół nas powstało pole elektryczne, które przyciągało nas do siebie z niewidzialną siłą. Moje ciało zaczęło się rozgrzewać, znów poczułem to znajome napięcie w dole brzucha, i cholera, jak bardzo chciałem ją pocałować.

Ale wtedy mój telefon zawył jak syrena strażacka, rozbijając ciszę niczym lód na jeziorze, i nie wiedziałem, czy powinienem być wdzięczny, czy raczej rozczarowany. Zerknąłem na urządzenie i zdałem sobie sprawę, że to alarm z pracy, przypominający, że już dawno powinienem być w drodze.

Westchnąłem, wyłączając go. – Obowiązki wzywają – powiedziałem, spoglądając na nią. Udało jej się uśmiechnąć, bawiąc się uchwytem kubka. – Eee… wrócę wieczorem. Czuj się jak u siebie, a jakbyś czegoś potrzebowała, dzwoń. Spiżarnia i lodówka są pełne, a na stoliku w salonie znajdziesz numer do dostawy jedzenia. – Wiedziałem, że gadam jak najęty, co zupełnie do mnie nie pasuje, ale nie mogłem się powstrzymać.

Pamela zachichotała, wyraźnie rozbawiona. – Dobra, zanotowane. Dzięki, Jeremy.

Skinąłem głową i minąłem ją, kierując się na górę, żeby się ubrać. Przez chwilę rozważałem zimny prysznic, żeby ochłonąć, ale czas mnie gonił. I tak już byłem spóźniony, a im szybciej opuszczę ten dom, tym lepiej dla mnie.

Previous Chapter
Next Chapter