Rozdział 2
EWA.
Powinnam była zostać w domu tamtej nocy.
Powinnam była całkowicie zignorować głupi pomysł Ashley, żeby pójść do tego klubu.
Minęło osiem miesięcy, a oni wciąż mnie prześladują. Nie tylko w snach, nie. To jest gorsze.
To uczucie, które mam za każdym razem, gdy skręcam za róg albo widzę czarny SUV zaparkowany zbyt długo przy ulicy, albo gdy jakiś obcy patrzy na mnie za intensywnie.
Dlaczego mnie szukają?
Jasne, ukradłam ten zegarek z nadgarstka zimnego drania. Ale skąd mogłam wiedzieć, że to będzie miało znaczenie? Tacy jak on nie ścigają kobiet za biżuterię. Przynajmniej tak myślałam.
Ale to nie powinno wystarczyć, żeby obaj polowali na mnie jakbym popełniła morderstwo. Zwłaszcza ten drugi – ten z drwiącym uśmiechem i oczami, które rozbierały cię na części. Nawet nie mrugnął, kiedy zawierali umowę, jakby dzielenie się kobietą było dla nich jak każdy inny wtorkowy wieczór.
Sprawili, że czułam się jak zabawka, którą właśnie zdjęli z półki.
Moje czesne było do zapłacenia, czynsz zaległy, a człowiek, który miał być moim ojcem, nie przejmował się, czy skończę na ulicy. Nie było innej alternatywy, i wtedy Ashley powiedziała, że może mi "pomóc".
Przysięgam na wszystko, nigdy wcześniej nie postawiłam stopy w klubie ze striptizem.
To był pierwszy raz i zawsze będzie ostatni.
Wciąż nie mogę zrozumieć, jak zwróciłam ich uwagę, nawet z maską na twarzy.
Tak, niektóre panie pracujące w klubie miały pozwolenie na noszenie masek, bo dodawało to odrobiny tajemniczości do całej gry. Ashley zawsze opowiadała mi, jak działa klub. Więc zdecydowałam się na maskę. Ale mój powód był inny... Musiałam ukryć swoją tożsamość, bo to było małe miasteczko. Gdyby mama dowiedziała się, że byłam w klubie, dostałaby zawału i umarłaby na miejscu.
Ci mężczyźni byli tak bogaci i nie na miejscu.
Ledwie rzucili okiem na scenę. Ich oczy były skupione na mnie, jakby już wiedzieli, czego chcą.
Wyglądali na najlepszych przyjaciół. Bo jak inaczej dwóch mężczyzn mogłoby być tak komfortowych z dzieleniem się tą samą kobietą w tym samym czasie?
Czułam się chora i zdegustowana, kiedy złożyli mi propozycję.
Dwóch mężczyzn. W tym samym czasie. To nie było tylko nie do pomyślenia... to było upokarzające.
Ale też kuszące.
Zwykle klub pobiera 1,000 dolarów za godzinę od każdego klienta. Dzielą pieniądze. Połowa dla klubu, połowa dla dziewczyny.
Ale wyobraź sobie "wyjście" z dwoma mężczyznami jednocześnie, co nie tylko dałoby mi 2,000 dolarów za godzinę, ale 12,000 dolarów za całą noc!
A najsmaczniejszą częścią było to, że mogłabym zatrzymać całą sumę dla siebie, ponieważ planowałam wymknąć się bez wiedzy Harrisa, menedżera klubu.
I z powodów najlepiej znanych tym dziwnym mężczyznom, zaoferowali mi dodatkowe 3,000 dolarów, jeśli całkowicie zgodziłabym się, żeby robili, co tylko chcą, bez protestu.
Nie zrozum mnie źle... Nigdy nie byłam przyzwyczajona do takiego życia. Miałam tylko jednego chłopaka w życiu. A seks? Może trzy razy, maksymalnie. Był niezdarny, delikatny i przewidywalny.
Ale przyjęłam ofertę.
Bo czasami, gdy jesteś przyparty do muru, zaczynasz przekonywać samego siebie, że wszystko jest do przeżycia.
Więc wyszedłem z nimi, wciąż mając na sobie maskę.
Tamtej nocy coś we mnie pękło.
Nie ma innego sposobu, żeby to powiedzieć.
Ledwo przeżyłem... Ledwo.
Myślałem, że wiem, na co się zgadzam.
Ostry seks? Jasne. Może trochę bólu i poniżenia? W porządku. Mogłem się na to przygotować. Potrzebowałem pieniędzy.
Ale nic... Absolutnie nic nie przygotowało mnie na to, co mi zrobili.
W chwili, gdy dotarliśmy do hotelu, wszystko się zmieniło. A gdy drzwi zamknęły się za nami... To był ostatni moment, w którym miałem jakikolwiek wybór.
Nie byli delikatni. Nawet trochę nie obchodziło ich, jak się czuję. Nie było cierpliwości, nie było zmiany kolejności, nie było udawania, że chodzi o przyjemność.
Chodziło tylko o władzę. Czystą, dziką władzę.
Łóżko trzęsło się, podłoga dudniła, moje kolana paliły od dywanu, skóra na głowie bolała tam, gdzie ich palce wplątały się w moje włosy i szarpały.
Jeszcze nie miałem swojego wilka, a oni mieli swoich.
Rzucali mną jak zabawką i używali mnie, aż nie wiedziałem, gdzie kończy się jeden z nich, a zaczyna drugi. Dyszałem, płakałem i rozrywałem prześcieradła, próbując to zatrzymać.
Ale to się nie kończyło.
W pewnym momencie pamiętam, jak ten z dziwnymi srebrno-szarymi włosami i stalowymi oczami, który zawsze patrzył na mnie z pogardą, ciągnął mnie do lustra i zmuszał, bym na siebie patrzył, podczas gdy ten drugi, z ciepłymi piwnymi oczami i spokojnym, ale złudnym spojrzeniem, brał mnie od tyłu. „Tego chciałeś,” warknął pierwszy. „Więc, kurwa, bierz to.”
Były prawdziwie przerażające momenty, kiedy myślałem, że zemdleję, że moje ciało podda się wcześniej niż oni. Ale nawet tej ulgi nie dostałem.
„Poczekaj… Proszę... Przestań…” Te słowa opuściły moje usta, zanim mogłem je powstrzymać, ale oni tylko spojrzeli na siebie i kontynuowali.
Byli brutalni. I co gorsza, cieszyli się każdą chwilą... Walką, dźwiękiem mojego łamania się, moim strachem... Wszystkim.
I myślę – myślę, że to właśnie było najgorsze.
Upewniłem się, że wyszedłem, gdy jeszcze spali.
I teraz, przez te wszystkie miesiące, żyłem w strachu, patrząc, gdzie idę, z kim rozmawiam, a co najważniejsze, nigdy nie przyznając, że byłem w klubie tamtej nocy czy jakiejkolwiek innej.
Nie powinienem być tak przerażony, prawda? W końcu nawet nie widzieli mojej twarzy. Ale coś głęboko we mnie wciąż sprawiało, że czułem się niebezpiecznie.
Ale na szczęście, za dwa dni opuszczę to miasto na zawsze. Mama w końcu znalazła odwagę, by opuścić swojego przemocowego partnera – mojego ojca. I zdobyła serce byłego Alfy stada Nocnego Cienia.
Chociaż słyszałem tylko opowieści o tym stadzie, nie mogłem powiedzieć, jacy są tam ludzie ani kto jest ich obecnym Alfą... Ale byłem pewien, że zostaniemy przyjęci do ich stada.
W końcu mogłem opuścić to miasto, mojego przemocowego ojca i mężczyzn, którzy nie przestawali mnie szukać.
Jeszcze tylko 48 godzin i będę wolny na zawsze.











































































































