Związana Kontraktem z Alfą

Pobierz <Związana Kontraktem z Alfą> za darmo!

POBIERZ

Rozdział 3

POV Rebeki

Rzuciła się do przodu, pazurzaste palce wyciągnięte w stronę mojego gardła. Cofnęłam się, przewracając stolik, moje serce waliło tak mocno, że bałam się, że zaraz pęknie. Ale zanim te pazury mogły mnie dosięgnąć, zamazany ruch przerwał jej atak.

"Dość!" Głos Williama przeciął pokój jak bicz. Stał między nami, jedną ręką trzymając nadgarstek Olivii. "Opanuj się. Natychmiast."

Przemieniona twarz Olivii wykrzywiła się z wściekłości. "Uderzyła mnie! Człowiek uderzył wilka! Prawo wymaga—"

"Jest nadal moją partnerką." Głos Williama stał się groźnie niski. "Wracaj do ludzkiej formy. Natychmiast."

Przez napiętą chwilę myślałam, że Olivia zaatakuje nas oboje. Potem, z widocznym wysiłkiem, zaczęła się przemieniać z powrotem, jej rysy łagodniały, znów stając się ludzkie. Ale nienawiść w jej oczach pozostała dzika i niezmniejszona.

"To jeszcze nie koniec," wysyczała w moją stronę.

Twarz Williama stwardniała. "Rebeko, jesteś zdenerwowana, ale musisz zrozumieć, co robisz. Odrzucenie więzi partnera ma konsekwencje. Stado nie—"

"Nie obchodzi mnie wasze stado," w końcu znalazłam głos, dziwny spokój ogarnął mnie mimo drżenia w kończynach. "Okłamałeś mnie. Zdradziłeś mnie. Wykorzystałeś mnie. A wszystko to, sprawiając, że wierzyłam, że jestem wyjątkowa."

"Brzydzę się tobą," wyszeptałam, cofając się w stronę drzwi, moja ręka znalazła klamkę za mną. "Oboje mną brzydzicie."

Wyraz twarzy Williama pociemniał. "Jeśli wyjdziesz przez te drzwi, odrzucasz więź partnera. Nie ma odwrotu."

"Dobrze." Szarpnęłam drzwi. "Uznaj się za odrzuconego."

Słyszałam, jak William krzyczał za mną, grożąc strasznymi konsekwencjami odrzucenia więzi partnera, ale czułam tylko ogromną ulgę zmieszaną z bólem zdrady i strachem przed niepewną przyszłością.

Biegłam, aż moje wysokie obcasy zdarły mi pięty do krwi, znajdując się w centrum miasta, daleko od luksusowej dzielnicy, gdzie znajdowało się mieszkanie Williama. Biegłam na oślep, bez celu, a teraz stałam na ruchliwym rogu ulicy, otoczona barami i restauracjami wciąż tętniącymi życiem nocnych tłumów.

Zmęczona, spragniona, rozczarowana, zawiedziona, ze złamanym sercem i wściekła, weszłam do eleganckiego lokalu o nazwie "Moonlight Lounge."

Usiadłam na stołku barowym i zamówiłam podwójną wódkę z tonikiem, mówiąc barmanowi, żeby "przynosił je dalej."

Gdy alkohol zaczął działać, wspomnienia wróciły nieproszone. William w tej kawiarni pięć lat temu, jego bursztynowe oczy znajdujące moje w tłumie z tym, co uważałam za przeznaczenie. William wyjaśniający, że jest wilkołakiem, opisujący świętą więź partnerów: "My wilki mamy tylko jednego prawdziwego partnera w życiu, a ty jesteś moją."

Olivia, kiedy się pierwszy raz spotkałyśmy, ciepła i przyjazna, oferująca rady na temat społeczeństwa wilkołaków i Williama: "Jako przyjaciółka Williama, pomogę ci zrozumieć wszystko o byciu partnerką wilka."

Wzięłam kolejny łyk mojego drinka, gorzka rzeczywistość osiadła w moim żołądku jak ołów. Nie miałam narzeczonego, domu, pracy (rzuciłam swoją posadę nauczycielki na prośbę Williama), a teraz byłam w mieście kontrolowanym głównie przez stado wilkołaków, których Delta właśnie publicznie odrzuciłam. Nie wspominając już o tym, że nie miałam pojęcia, jak teraz pomogę mojemu choremu ojcu.

Alkohol przyjemnie szumiał w moim systemie, łagodząc ostrość bólu, nie całkowicie go tłumiąc.


Było już dobrze po północy, gdy atmosfera w barze się zmieniła. Rozmowy ucichły, a tłum rozstąpił się, gdy wysoka postać ruszyła w stronę sekcji VIP. Barman natychmiast przygotował whisky bez pytania, a ja zaczęłam studiować mężczyznę, który wzbudzał takie szacunek.

Miał wysokie kości policzkowe, wyraźnie zarysowane usta, kwadratową szczękę i prosty nos. Jego głębokie brązowe włosy opadały w luźnych falach, a gdy spojrzał w moją stronę, dostrzegłam najgłębsze niebieskie oczy, jakie kiedykolwiek widziałam—jak głębiny oceanu o północy, skrywające sekrety, których żaden człowiek nie mógłby pojąć. Na jego prawym małym palcu znajdował się czarny onyksowy pierścień, który rozpoznałam jako znak rodziny Sterlingów.

Dominic Sterling. Przyszły Alfa Stada Srebrnego Księżyca i CEO Sterling Enterprises. Widząc go na żywo, mogłam w to uwierzyć. Było w nim coś magnetycznego, co sprawiało, że moja skóra płonęła niespodziewanym ciepłem.

Sprawdziłam telefon i zdałam sobie sprawę, że jest po północy. Wypiłam za dużo, moje konto bankowe było prawie puste i nie miałam jak wrócić do Sofii – zostawiłam tam portfel i ładowarkę do telefonu, myśląc, że wyjdę tylko na chwilę po naszyjnik. Pierścionek, którego teraz nigdy nie będę potrzebować.

Zapłaciłam rachunek prawie wyczerpaną kartą kredytową, zostawiając skromny napiwek. Kiedy wstałam, pokój lekko się zakołysał, alkohol uderzył mnie mocniej, niż się spodziewałam. Odwróciłam się, żeby wyjść, ale w moim chwiejnej stanie zderzyłam się z solidną ścianą mięśni, ubranych w coś, co wydawało się być szytym na miarę jedwabiem.

Najpierw poczułam zapach – piżmo i perfumy, ale coś jeszcze pod spodem, coś pierwotnego i upajającego, co sprawiło, że wstrzymałam oddech, a moje serce przyspieszyło.

Ciepło rozprzestrzeniło się od mojego środka na zewnątrz, sprawiając, że byłam świadoma każdego centymetra, gdzie nasze ciała się stykały. Spojrzałam w głąb niebieskich oczu, które na moment zabłysły złotem na krawędziach, a coś elektrycznego przeszło między nami – jak prąd skaczący między dwoma żywymi przewodami.

"Przepraszam," wymamrotałam, nie mogąc oderwać wzroku od twarzy Dominica Sterlinga. Moje usta rozchyliły się mimowolnie, gdy jego spojrzenie przeszyło mnie z intensywnością, która zdawała się przenikać przez wszystkie moje obrony. Coś dziwnego mignęło w jego wyrazie – szok, rozpoznanie, coś, co sprawiło, że jego źrenice rozszerzyły się, a oddech wyraźnie się zatrzymał – i poczułam dziwne połączenie, ciągnięcie, jakiego nigdy wcześniej nie doświadczyłam. Jakby jakaś uśpiona część mnie nagle się obudziła, desperacko wyciągając się w jego stronę.

Ale to było absurdalne. To musiał być alkohol. Jednak moje ciało nie przejmowało się logiką, reagując na jego bliskość z desperackim pragnieniem, które mnie zszokowało.

Ustabilizowałam się, wciąż uwięziona w magnetycznym polu tych najgłębszych niebieskich oczu. Oczu, które nagle miały błysk rozpoznania, który nie miał sensu – nigdy wcześniej się nie spotkaliśmy. Jego ręka instynktownie spoczęła na mojej talii, aby mnie ustabilizować, a tam, gdzie jego palce naciskały na moją sukienkę, moja skóra płonęła świadomością. Ale kiedy patrzyłam na Dominica Sterlinga, przez moją alkoholowo-zamgloną myśl przeszła złośliwa myśl.

Największy strach Williama Morettiego. Mężczyzna, przed którym mój były ostrzegał mnie, abym nigdy nie spotkała.

Idealnie. Co by się stało, gdybym spędziła noc z mężczyzną, którego William boi się najbardziej?

"Wszystko w porządku?" Jego głęboki głos zabrzmiał we mnie, rozkazujący i autorytatywny, a jednocześnie intymny, jakby szeptał mi do ucha. Dźwięk wywołał dreszcze, które przeszły wzdłuż mojego kręgosłupa. Wokół nas, klienci baru instynktownie się cofnęli, tworząc przestrzeń.

Wyprostowałam się, patrząc mu prosto w oczy. "Skąd wiesz, że nie jest w porządku, panie Sterling?" Celowo pozwoliłam, by moje palce musnęły czarny onyksowy pierścień na jego prawej ręce, pozwalając im zatrzymać się na jego ciepłej skórze o chwilę za długo.

Jego oczy lekko się zwęziły, nozdrza rozszerzyły, jakby wyczuł mój zapach. "Rozpoznajesz mnie." Stwierdzenie, nie pytanie.

Uśmiechnęłam się, ośmielona alkoholem i złamanym sercem. "Kto w tym mieście nie zna przyszłego CEO Sterling Group?" Pochyliłam się bliżej, obniżając głos do zmysłowego szeptu, wystarczająco blisko, by mój oddech musnął jego szyję. "Wiem też, że jesteś dziedzicem Stada Srebrnego Księżyca."

Dominic rozejrzał się, nagle czujny, jego ciało napięło się w sposób, który tylko podkreślał jego siłę. "Ciekawe informacje jak na ludzką dziewczynę. Kto cię przysłał?"

"Nikt." Zbliżyłam się, zapach jego perfum sprawiał, że kręciło mi się w głowie, a ciepło gromadziło się nisko w moim brzuchu. "Dziś wieczorem działam całkowicie na własną rękę." Celowo obniżyłam głos, pozwalając, by moje usta niemal dotknęły jego ucha. "Chcę opuścić to miejsce. Najlepiej nie sama. A ty, panie Sterling?"

Jego wyraz twarzy pozostał ostrożny, ale coś mignęło w tych niebieskich głębinach – głód, ciekawość i coś niemal jak szacunek. Jego oddech się pogłębił, a ja mogłam zobaczyć szybki puls na jego gardle.

"Chodź ze mną," powiedział w końcu, jego ręka znalazła się na moich plecach, palce rozpostarły się posiadawczo, gdy prowadził mnie naprzód.

Poprzedni rozdział
Następny rozdział