Rozdział 6 Spotkanie w supermarkecie
„Podobam ci się?”
Olivia była zaskoczona, cofnęła się i uderzyła w drzewo za sobą.
Wpatrywała się w Charlesa, który był teraz zaledwie kilka cali od niej.
To przystojne, a jednocześnie intensywne oblicze, te głębokie, nieodgadnione oczy pełne emocji, których nie potrafiła rozszyfrować.
Absurd! To musiał być jego nowy trik!
Czy sprawiało mu przyjemność robienie jej w konia?
Jak mógłby... ją lubić?
Charles wydawał się rozbawiony jej zaskoczoną miną, z figlarnym uśmiechem na ustach zbliżył się, jego głos był niski i kuszący:
„Przestraszona? Więc, co o mnie myślisz?”
Jego spojrzenie utkwione było w niej, jak myśliwy podziwiający schwytaną zwierzynę.
„Chciałabyś... to rozważyć?”
Jego oczy były zbyt bezpośrednie, zbyt intensywne, niosły nieodpartą siłę.
„Nie, w żadnym wypadku!”
Olivia wróciła do rzeczywistości, jej policzki natychmiast zapłonęły czerwienią.
Przytłoczona paniką i zażenowaniem, prawie wykrzyczała, jej głos zmienił ton.
„Charles, ty... ty trzymaj się ode mnie z daleka!”
„Nigdy nie moglibyśmy być razem, przenigdy!”
Z tymi słowami odepchnęła Charlesa i wybiegła spod drzewa, uciekając w stanie roztrzęsienia.
Charles stał tam, patrząc, jak w pośpiechu znika na skraju pola, zaskakująco nie czując się przygnębiony odrzuceniem.
Z jego piersi wydobył się niski śmiech, niosący nutę determinacji.
Interesujące, robiło się coraz bardziej interesujące.
Gdyby nie był zajęty pracą dyplomową, naprawdę chciałby spędzać więcej czasu z Olivią.
Następne dni wydawały się wracać do pozornej normalności.
Olivia uczęszczała na zajęcia jak zwykle i pracowała w Petal Paradise.
W akademiku i między rodziną Williamsów, starannie unikała ponurej obecności Johna.
Jej interakcje z Charlesem były minimalne, widziała go tylko z daleka na kampusie. Z tego powodu Mia przestała jej dokuczać, pozwalając jej spędzać spokojny czas w akademiku.
John jednak pozostawał aktywny.
Każdego ranka, gdy Olivia była zmuszona jechać z nim do szkoły, słyszała go na głośnomówiącym, jak beztrosko zapraszał Charlesa.
„Charles, koszykówka na zwykłym miejscu po południu?”
„Jaki film jest lepszy od gry? Nie idę, zaproś kogoś innego!”
„Whiskey & Wonders dziś wieczorem? Mają nową partię dobrych rzeczy.”
„Bilard, idziesz?”
„Kolacja? Jasne, znam nową restaurację, która jest całkiem dobra!”
Olivia zakładała słuchawki, zwiększając głośność muzyki, nie mogąc powstrzymać się od narzekania w myślach.
'Czy absolwenci nie muszą się uczyć?'
Charles, wieczny prymus, był wyjątkiem, ale John... on tylko się bawił cały dzień...
Cóż, to nie jej sprawa.
Skupiła się na nauce, ciężko pracując, oszczędzając pieniądze, trzymając się z dala od rodziny Williamsów, trzymając się z dala od Johna — to było najważniejsze!
W miarę zbliżania się do egzaminów midterm, kampus wypełniał się napiętą i przesądną atmosferą.
„Olivia! Chodź, idziemy 'modlić się do Charlesa'!”
Lily podekscytowana pociągnęła Olivię.
„Modlić się do Charlesa?”
Olivia oderwała wzrok od stosu książek, zdezorientowana.
„Dlaczego modlić się do Charlesa?”
Lily spojrzała na nią, jakby mówiła: „Jak możesz tego nie wiedzieć?”
„Jest legendą w naszej szkole! Zawsze zdaje egzaminy! Wszyscy potajemnie chodzą do jego nieużywanej szafki, żeby się modlić; to super skuteczne! Chodź, jeśli się spóźnimy, nie wejdziemy!”
Więc to był przesąd, i to na temat tego dziecinnego psotnika.
Olivia cofnęła rękę, bez słowa.
„...Nie idę. To zbyt głupie.”
Nie miała ochoty na takie bezcelowe zajęcia.
„Lepiej dmuchać na zimne!”
Lily nadęła usta.
„To... możesz mi przynieść truskawkowe mleko ze sklepu później?”
„Proszę! Powiem ci wtedy jakieś soczyste plotki!”
„Dobra.”
Olivia zamknęła książkę, uznając, że i tak mogłaby przy okazji kupić sobie kilka rzeczy.
W sklepie nie było tłoczno.
Olivia skierowała się prosto do działu z nabiałem, sięgając po truskawkowe mleko, które chciała Lily.
Kiedy się odwróciła, jej wzrok przypadkiem padł na pobliskie półki — wysoka, znajoma sylwetka opierała się o zamrażarkę, niedbale przeglądając puszkę napoju.
To był Charles.
Wyglądało na to, że on też właśnie ją zauważył, jego głębokie spojrzenie niosło nutę zaskoczenia, szybko przechodząc w uśmiech, którego nie mogła zinterpretować.
Serce Olivii zabiło mocniej, instynktownie chcąc się ukryć.
„Czego się chowasz?”
Głos Charlesa nie był głośny, ale przebił się przez tło muzyczne sklepu, niosąc leniwy uśmiech.
Kroki Olivii zatrzymały się, zmuszając ją do podniesienia wzroku.
Oddzielało ich kilka rzędów półek, ich spojrzenia spotkały się w powietrzu.
Dziś miał na sobie prostą czarną bluzę z kapturem, jego rozczochrane włosy niedbale opadały na czoło, mniej ostre niż zwykle, bardziej zrelaksowane, ale oczy pozostały przenikliwe, wpatrując się w nią, nie dając jej ucieczki.
Powietrze na kilka sekund zdawało się zamrozić.
Chłodne powietrze z zamrażarki nie mogło rozwiać cichego, subtelnego napięcia między nimi.
Olivia wyraźnie słyszała przyspieszone bicie swojego serca, jej policzki zaczęły znowu płonąć.
Zacisnęła mocniej karton z mlekiem.
Charles odłożył napój, stawiając kilka długich kroków, by do niej dotrzeć, jego wysoka sylwetka niosła niewidzialne napięcie.
Spojrzał na nią z góry, jego wzrok przesunął się po jej zarumienionych policzkach, w końcu zatrzymując się na różowym truskawkowym mleku w jej ręku.
Uśmiech na jego ustach pogłębił się.
„Lubisz takie?”
Jego głos był niski, z nutą droczenia.
„Nie! To dla przyjaciółki!”
Olivia natychmiast odpowiedziała, jej głos był trochę pośpieszny.
Charles cicho się zaśmiał, nie naciskając dalej.
Naturalnie wyciągnął rękę, nie po mleko, ale bezpośrednio obok niej, sięgając po najtańsze instant zupki, które zwykle jadła, z półki obok niej.
Olivia zamarła.
Skąd wiedział, że to jadła?
Charles nie patrzył na jej zaskoczoną minę, trzymając zupki i jej truskawkowe mleko, kierując się do kasy, jego ton nie pozostawiał miejsca na sprzeciw.
„Moja kolej.”
„Nie! Sama zapłacę!”
Olivia pospieszyła za nim.
Charles zignorował jej protest, kierując się prosto do kasjera i kładąc rzeczy na ladzie.
Gdy kasjer skanował produkty, jego długie palce już trzymały kartę, ruch był płynny i naturalny.
Płatność zakończona.
Olivia patrzyła na jego plecy, gdy płacił, jej umysł był w chaosie.
Co to było? Kolejna myląca „troska”?
Charles podniósł torbę z mlekiem i zupkami, odwracając się, by jej ją podać.
W chwili, gdy ich palce się zetknęły, Olivia cofnęła się, jakby porażona prądem.
Charles obserwował jej zmieszaną reakcję, jego głębokie oczy pełne były jeszcze większej zabawy, niosąc nutę buntu i... pewnej determinacji. Pochylił się bliżej, szepcząc jej do ucha głosem, który tylko oni mogli usłyszeć.
„Truskawkowe mleko... pasuje do ciebie.”
Po tym wyprostował się, nie patrząc na nią ponownie, i wyszedł ze sklepu, zostawiając Olivię stojącą tam samą.
W końcu była młodą dziewczyną, łatwo ulegającą emocjom.
Trzymając torbę, jej uszy nadal mrowiły od jego ciepłego oddechu i tej dwuznacznej uwagi.
W upalnym lecie, jej serce biło jak bęben, wibrując nieustannie.































































































