Rozdział 6 Płać swoim ciałem
"Więc, jak było? Praca cię bawiła?" zapytała Katarzyna, trzymając szklankę czarnej porzeczki martini w przyciemnionym barze, jej żart był okrutnie nie na miejscu.
"Zabawna? Jeśli to ma być zabawa, to wolę połknąć dziesięć much!" Karol wypił swoje piwo jednym haustem, uderzając pustą szklanką o ladę.
"Żywy człowiek—jego cała głowa eksplodowała tuż przed moimi oczami. To normalne?"
Katarzyna spokojnie upiła łyk ze swojej szklanki. "Żyjemy w nienormalnym świecie. Wszystko, co nienormalne, jest tutaj normalne dla wszystkich innych. Pamiętasz, co ci wcześniej mówiłam?"
"Rzeczy, które możesz sobie wyobrazić i te, których nie możesz sobie wyobrazić—wszystko to istnieje tutaj, włącznie z tym, co dziś widziałeś."
Karol zamilkł, mimowolnie przypominając sobie wcześniejszą rozmowę w łazience z Edkiem. Jak pewny siebie i radosny wtedy był Edek, nawet planował postawić Karolowi i Katarzynie drinki po pracy.
Teraz, nigdy nie spełni tej obietnicy.
"Słuchaj, Karolu, wiem, że musisz czuć się okropnie, ale musisz szybko się przystosować."
"Kiedy pojawiają się próby i jakie kary przynoszą, jest całkowicie nieprzewidywalne. Jest całkiem możliwe, że nawet gdy tu rozmawiamy, możemy stawić czoła różnym próbom."
"Jeśli nie przystosujesz się do tych nagłych zmian, twój los może być niewiele lepszy od Edka."
"Przepraszam. Straciłem panowanie nad sobą."
Karol, wstrząśnięty jej słowami, poczuł, jak jego emocje się uspokajają.
Po chwili zapytał Katarzynę, "Jak możemy rozpoznać, kiedy próba się zaczyna, i jak się z niej wydostać?"
"To proste." Katarzyna pstryknęła palcami, a potem zanurzyła palec w swoim drinku i zaczęła rysować dziwne symbole na ladzie.
Karol zauważył jej niezwykle długie, lśniące palce—wyraźnie dobrze utrzymane i zadbane.
"To my," powiedziała Katarzyna, nieświadoma spojrzenia Karola, wskazując na dwa patyczkowe ludziki oznaczone strzałkami na ladzie.
Następnie narysowała duże koło na końcu strzałek. "A to jest próba."
"Zazwyczaj, gdy próba się pojawia, ci z nas, którzy są anomaliami, mogą wyczuć, że coś jest nie tak—jak te przeszywające dźwięki, które słyszeliśmy w biurze."
"Aby przetrwać, jest tylko jedna metoda: ściśle przestrzegaj każdej zasady, którą ustala próba. Nigdy ich nie łam!"
"Możemy tylko wyczuć, że coś jest nie tak—nie wiemy automatycznie, jakie są zasady. Musimy polegać na intuicji lub wywnioskować je z wskazówek."
"Więc kiedy próba się zaczyna, zwracaj szczególną uwagę na wszystko, co dzieje się wokół ciebie. Wzory, które zauważysz, prawdopodobnie ujawnią ukryte zasady."
Właśnie gdy Katarzyna skończyła mówić, barman podał przed nią parujący talerz steku.
Katarzyna odkroiła mały kawałek nożem, wkładając go do ust. "Ale nie musisz się teraz zbytnio martwić," powiedziała, jej słowa były lekko przytłumione. "Próby rzadko pojawiają się kolejno. Skoro przetrwałeś dzisiejszą próbę w pracy, powinieneś być bezpieczny do jutra."
"Tak przy okazji, ten specjalny stek z tego baru wydaje się pyszny. Zamówiłam jeden dla ciebie też. Chcesz spróbować?"
Charles skinął głową po krótkiej ciszy.
Wczoraj Brand od razu zabrał go do pokoju przesłuchań, po tym jak się obudził, przesłuchiwano go przez prawie pół godziny, a potem jakoś Sharlec przeniósł go do tego mentalnego świata. Dodając czas spędzony w TechFront, nie jadł od co najmniej czternastu godzin.
Wkrótce przed Charlesem postawiono parujący stek.
Ale gdy tylko podniósł mały kawałek do ust, dziwny zapach dotarł do jego nozdrzy.
Zapach był trudny do opisania, zmieszany z aromatem steku i przypraw, trudno było go wyizolować.
Ale dzięki swojemu wyczulonemu węchowi, Charles i tak wyczuł ten dziwny zapach.
"Jak zamówiłeś stek?"
"Średnio wysmażony. Stek nie powinien być przegotowany – to sprawia, że mięso jest twarde."
"Czy czujesz coś dziwnego?" Wyraz twarzy Charlesa był poważny; nie żartował.
Catherine natychmiast wyprostowała postawę.
Nadziała kawałek steku na widelec i ostrożnie go powąchała.
Po chwili powiedziała: "Nie. Czy stek zawsze tak nie pachnie?"
'Może to nie mięso?' pomyślał Charles.
Podniósł cały stek na widelcu i użył serwetki, aby wytrzeć sos z talerza.
Teraz ten osobliwy zapach stał się bardziej wyrazisty.
Słodki, z metalicznym posmakiem – zapach ludzkiej krwi.
"Przestań jeść." Charles chwycił nadgarstek Catherine, zamierzając wyjść z nią.
Ale gdy się odwrócił, odkrył, że wszyscy klienci – nawet tancerze szalejący na parkiecie – jednocześnie zwrócili na nich wzrok z niepokojącymi spojrzeniami.
Ich spojrzenia zawierały ciekawość, oczekiwanie i głód.
Charles poczuł, jak każdy włos na jego ciele staje dęba.
Zapytał Catherine: "Mówiłaś, że próby zazwyczaj nie pojawiają się kolejno. To znaczy, że jest jeszcze możliwość, że mogą, prawda?"
Catherine nie odpowiedziała, ale lekkie drżenie, które Charles poczuł w jej dłoni, powiedziało mu wszystko, co musiał wiedzieć.
"Wygląda na to, że nie mamy dzisiaj szczęścia."
"Przestań gadać. Musimy wyjść – teraz, zanim będzie za późno!" Catherine chwyciła nadgarstek Charlesa i pobiegła w stronę wejścia do baru.
Ale drzwi zatrzasnęły się. Kilku umięśnionych, ciemnoskórych ochroniarzy zablokowało im drogę, ich głosy były zimne: "Nie wychodzić bez zapłaty!"
Catherine wyciągnęła kilka banknotów z kieszeni i rzuciła je na twarze ochroniarzy z niecierpliwością. "Czy możemy już iść?"
Ochroniarz uśmiechnął się pogardliwie, chwytając róg banknotu. "Przykro mi, panienko. Nie przyjmujemy podejrzanych pieniędzy."
Catherine zamarła. Wcześniej potwierdziła, że prawdziwe pieniądze są używane w mentalnym świecie.
Może dlatego, że mentalny świat częściowo odzwierciedla rzeczywistość, takie podstawowe elementy pozostają niezmienione.
Ale teraz te prawdziwe pieniądze nagle stały się bezwartościowe!
"Możemy zostać i pracować – zamiatać podłogi, zmywać naczynia – dopóki nie spłacimy rachunku. Czy to by pasowało?" Charles spokojnie zasugerował, po czym pociągnął Catherine za sobą.
Ale ochroniarz pokręcił głową z złowieszczym uśmiechem. "Nie. Żadne pieniądze nie są równe waszej wartości. Tym razem zapłacicie ciałem."











































































































