Sześć Miesięcy, Aby Ją Złamać

Pobierz <Sześć Miesięcy, Aby Ją Złamać> za darmo!

POBIERZ

Dla ojca

Aria's POV

Chciałam go zapytać. Zapytać tego człowieka, czy był związany z Jaredem, ale nie zrobiłam tego.

Gdybym to zrobiła, tylko dałabym mu potwierdzenie, że złapał właściwą osobę. Po prostu trzymałby mnie tutaj.

"Dobrze. Znam teraz twoje imię." Skinęłam głową. "To wciąż nie jest wystarczający powód, by wpaść na mój ślub i go zrujnować, a także mnie odurzyć i porwać."

Luca prychnął. Potem podszedł do mnie i przykucnął. "Miałaś wyjść za mąż za Noela Jacksona. Wiesz, co to oznacza?"

Pokręciłam powoli głową.

"To oznacza, że miałaś zostać zabita w momencie, gdy dług twojego ojca zostałby spłacony. Jesteś dla nich więcej warta martwa niż żywa."

Patrzyłam na niego. Moje ciało zesztywniało. "Kłamiesz."

"Nie obchodzi mnie, czy mi wierzysz. To dlatego, że może uratowałem cię przed Noelem, ale to nie znaczy, że jesteś bezpieczna ze mną." powiedział zimno.

Przełknęłam ślinę.

"Nie zrobiłam ci niczego. Ja... ja nawet cię nie znam." Mój głos drżał.

Luca wzruszył ramionami. "Nie ty, ale twoja rodzina... twój ojciec."

"Więc zajmij się nim." Krzyknęłam prawie natychmiast. "Porwij jego. Co ja tu robię?!"

"Twój ojciec jest bardzo trudny do namierzenia." Luca westchnął, prostując się. "Nie pokazuje się publicznie, tak jak dzisiaj, był tak przerażony o swoje życie, że nie raczył pojawić się na twoim ślubie."

Poczułam, jakby Luca celowo otworzył zabandażowaną ranę i odwróciłam wzrok, mrugając, by powstrzymać łzy.

"Jestem pewien, że już wie, że jesteś ze mną. Odetnie cię, żeby nie mógł cię użyć do dotarcia do niego."

Mój ojciec był bezdusznym człowiekiem.

Wiedziałam to.

Był zamieszany w oszukańcze działania.

To też wiedziałam.

Ale odciąć mnie?

Nie zrobiłby tego... prawda?

"Cieszę się, że wiesz, kim jest mój ojciec." Spojrzałam na niego. "Znajdzie cię i będziesz tego żałował." zagroziłam. Ale Luca nie wydawał się poruszony.

"Na to liczę." odpowiedział Luca. "Ale twój ojciec jest za mądry, żeby pójść za mną bezpośrednio, przegrałby... A ja go dorwę."

Jego słowa brzmiały tak szczerze... To było nerwowe.

Próbowałam się cofnąć, ale liny wokół moich kolan wbijały się w skórę. Moje ręce nadal były związane.

"Więc czym jestem? Tylko pionkiem, żeby zwabić mojego ojca?" zapytałam, starając się brzmieć spokojnie.

Luca nie odpowiedział.

"Chcę wyjść."

"Nie możesz." Odpowiedział zimno.

"Nie jesteś lepszy od niego!" krzyknęłam, tracąc fałszywy spokój. "Myślisz, że tylko dlatego, że nosisz garnitur i mówisz spokojnie, jesteś inny? Jesteś przestępcą!"

Pochylił się lekko. "I tak samo twój ojciec."

Moje usta się otworzyły, ale nie wydobyły się żadne słowa.

Zrobił krok w tył. "Ktoś cię rozwiąże, kiedy się uspokoisz."

"Idź do diabła," wyplułam.

Uśmiechnął się.

"Już tam byłem."

Potem wyszedł z pokoju, zamykając za sobą drzwi.

Siedziałam tam, ciężko oddychając, patrząc na drzwi. Moje nadgarstki paliły. Moje nogi były zdrętwiałe.

Nie byłam pewna, na kogo być zła... na niego, na mojego ojca, czy na siebie.

"Aaaaa!" krzyknęłam z frustracją, próbując kopnąć nogami.

Mój ojciec w końcu to zrobił.

Zawsze wiedziałam, że zostanę użyta jako pionek, by do niego dotrzeć. Ostrzegałam go wielokrotnie, żeby przestał robić sobie wrogów, zwłaszcza wrogów z jego świata.

Ale on odmówił.

Chciał kontrolować wszystko, wszystkich... Nie dbając o to, ilu ludzi nadepnął, ile ciał padło, ani jak długo to trwało.

Z tego głupiego powodu próbowałam się od niego zdystansować.

Ale mimo to, miałam zostać użyta jako pionek w jego grze.

Co mnie jednak zaskoczyło, to fakt, że Luca też jest Morrettim.

Znałam kiedyś jednego Morrettiego.

Ale nie był zimny.

Nie był zły, nie był okrutny ani bezduszny... Nie miał takiego spojrzenia jak mój ojciec, które miał też Luca.

Kiedy zmarł, odmówiłam uwierzenia w to.

Mówili, że to był wypadek, ale ja wiedziałam lepiej.

Czy to możliwe, że mój ojciec miał w tym udział?

Nie.

Pokręciłam głową.

"Mój tata jest wszystkim, ale nie mordercą." przekonywałam siebie, głęboko wzdychając.

Mój ojciec był wieloma rzeczami... Mordercą nie był... Mam nadzieję.

Próbowałam znowu poluzować liny, poruszając rękami i nogami, żeby się wyswobodziły, ale to nie działało.

Jeśli już, to liny tylko się zaciskały.

Argh!

"Cholera." westchnęłam, ciężko oddychając przez nos. Krople potu spływały po mojej twarzy.

To nie miało sensu. Lina była zbyt ciasna.

"Luca powiedział, że ktoś mnie później rozwiąże. Ucieknę wtedy." zdecydowałam, oddychając ciężko.

Byłam zmęczona.

Dziś...

Dziś był ciężki dzień.

Poprzedni rozdział
Następny rozdział