Narzeczona Wojennego Boga Alpha

Pobierz <Narzeczona Wojennego Boga Alph...> za darmo!

POBIERZ

Rozdział 5

[Evelyn’s POV]

Po raz pierwszy od wielu lat zobaczyłam, jak twarz mojego ojca wyraża czysty strach.

Mój ojciec nigdy nie był znany z tego, że jest słabym człowiekiem. Nigdy nie był kimś, kto by się płaszczył czy błagał, gdy popełniano błędy. Zawsze nosił surowy, niewzruszony, stoicki wyraz twarzy. Nawet w najtrudniejszych chwilach był praktycznie niezłomny.

Ale to wyraźnie nie było tutaj prawdą. Ten człowiek, który przez większość mojego życia nie pokazał mi ani odrobiny emocji, praktycznie rozpłakał się. Jego wyraz twarzy był napięty i drżący z niepokoju – wszystko przez to, co powiedział Alexander w świetle reprymendy dla Samanthy.

Moje oczy prawie wyszły z orbit, gdy mój ojciec niemal upadł na kolana.

Alexander dosłownie wszystkich zaskoczył swoją uwagą.

Czy on mówił poważnie? Wyobraź sobie świat, w którym Samantha nie ma możliwości mówienia.

Moje własne oddechy na chwilę się zatrzymały. Niezaprzeczalny wyraz w oczach Alexandra był dowodem na to, że mówił całkowicie serio. Nie było ani jednego śladu dowodu, który sprawiłby, że zastanowiłabym się dwa razy. Przeszły mnie niezliczone dreszcze.

Na miłość boską, mój własny ojciec praktycznie drżał, stojąc na miejscu. Do czego ten człowiek był zdolny? Czy naprawdę miałam poślubić tego człowieka?

Podczas gdy mój ojciec był o krok od błagania, Isabella wyglądała, jakby zaraz miała zemdleć. Liam był zszokowany i nawet nie próbował się odezwać w obronie Samanthy. A moja droga przyrodnia siostra... Zbladła na kilka odcieni i była na skraju płaczu.

„O, proszę,” błagał mój ojciec. „Proszę, oszczędź mojej córce takiego cierpienia.”

Mój wzrok powrócił do Alexandra, który wyglądał na jeszcze bardziej znudzonego niż wtedy, gdy wszedł do pokoju. Wypuścił długie westchnienie i machnął ręką.

„Coś trzeba zrobić z jej odrażającym zachowaniem,” nalegał. „Odmówię nawet myślenia, że mógłbym być związany z rodziną, która pozwala swojej córce mówić z brakiem szacunku i pogardą wobec ludzi, których nawet nie zna.”

Ponownie mój ojciec błagał o litość w imieniu złych manier Samanthy. Nadal nikt inny nie był gotów stanąć w jej obronie i przekonać Alexandra. Wyglądało na to, że to on miał całą władzę w tej sytuacji i wszyscy o tym wiedzieli.

„Obawiam się, że muszę nalegać, aby coś zostało zrobione,” naciskał stanowczo.

Mój ojciec powoli skinął głową i spojrzał na Samanthę z wstydem. „Rozumiem.”

Samantha kręciła głową ze strachu; nadal zbyt przerażona, aby mówić w swojej obronie. Liam stał tam bez ani jednego słowa czy myśli – najprawdopodobniej dlatego, że on również bał się, co zrobi Alexander.

Co dziwne, Alexander odwrócił głowę, aby rzucić mi szybkie spojrzenie. Częściowo chciałabym wiedzieć, jakie myśli krążyły w głowie tego człowieka. Z drugiej strony, może to dobrze, że nie wiedziałam.

„Odwołuję moje poprzednie rozkazy i zamiast tego żądam, aby twoja przyrodnia córka była zamknięta na nie mniej niż miesiąc,” stwierdził chłodno.

Samantha wybuchła płaczem. Na miłość boską, można by pomyśleć, że właśnie została skazana na dożywocie w więzieniu. Tym razem Isabella wystąpiła naprzód i próbowała błagać w sprawie swojej córki. Ale Alexander nie chciał tego słuchać.

„Jeden miesiąc,” rozkazał. „Będzie zamknięta przez jeden miesiąc, w którym będzie rozmyślać nad swoim prostackim zachowaniem i nauczy się, jak właściwie zachowywać się w obecności innych.”

„O, proszę!” Isabella błagała z desperacją. „Proszę, nie bądź tak surowy dla mojej córki. To prawda, że czasem mówi, zanim pomyśli, ale to nie znaczy, że powinna być za to surowo karana—”

„Jeszcze jedno bezsensowne słowo i chętnie przedłużę karę dla ciebie również,” warknął Alexander. „Wygląda na to, że obie mogłybyście skorzystać z porządnej autorefleksji.”

Isabella natychmiast zamknęła usta, podczas gdy jej oczy pozostały szeroko otwarte ze zdumienia.

Nagle pojawiła się Nina z księdzem, który szedł za nią. Zauważyła dziwną zmianę w atmosferze pokoju.

„Och, panie! Nie spodziewałam się, że zobaczę pana dzisiaj,” powiedziała z przyjemnym uśmiechem. „Właśnie przyszedł ksiądz.”

Starszy mężczyzna wystąpił naprzód, skłonił się lekko przed Aleksandrem i delikatnie odchrząknął.

„Alpha Aleksandrze, czy zamierzasz przeprowadzić ceremonię ślubną?” zapytał.

Moje serce skręciło się z niepewności. Zaraz. Czy Aleksander miał faktyczny wybór w tej całej sprawie?

Czy nie był pod władzą Króla, tak jak ja pod władzą mojej rodziny?

Natychmiast poczułam się urażona myślą, że moje zdanie w tej całej sprawie nigdy się nie liczyło. Najwyraźniej nie można tego samego powiedzieć o nim. Pokój zamilkł, wszyscy czekaliśmy na jego odpowiedź. Aleksander nie odpowiedział od razu księdzu, zamiast tego odwrócił głowę, żeby spojrzeć na mnie.

Moje serce biło jak szalone, nie mając pojęcia, co się zaraz wydarzy.

„Evelyn... prawda?”

Mrugnęłam z zaskoczeniem i lekko skinęłam głową.

„Tak.”

Jego rysy jakby złagodniały, a ton stał się łagodniejszy. „Czy jesteś pewna, że chcesz przejść przez ten ślub?” zapytał.

Moje usta otworzyły się ze zdziwienia. „Czy ty... Czy pytasz mnie o zdanie w tej sprawie?”

Mój ojciec znowu wystąpił naprzód i przemówił z pośpiechem.

„Oczywiście, że ona przejdzie przez ten ślub,” powiedział. „Zgodziła się od momentu, kiedy jej o tym powiedzieliśmy.”

Aleksander ledwie spojrzał na mojego ojca. „Wydaje mi się, że rozmawiałem z Evelyn. Nie z tobą,” wtrącił ostro.

Mój ojciec cofnął się nieco, rzucając mi surowe, ostrzegawcze spojrzenie, gdy Aleksander był odwrócony. Przypomniało mi to, co było stawką.

Edward. Ten ślub ma pomóc w opiece nad moim bratem.

Mogłam tylko skinąć głową. Alpha zawahał się przez chwilę, wydawał się sceptyczny wobec mojej odpowiedzi.

Niemniej jednak odwrócił się z powrotem do księdza. „Proszę kontynuować ceremonię.”

Nie byłam pewna, czy czuć ulgę, czy przerażenie.

Jedna z pokojówek szybko zabrała pusty wózek, a Aleksander zajął jego miejsce. Ksiądz stanął na czele ołtarza, a mój ojciec powoli eskortował mnie wzdłuż nawy.

Podczas gdy ksiądz zaczął czytać różne wybrane fragmenty, moje myśli zaczęły się błąkać. Musiałam zmierzyć się z faktami. Moje życie zmieniło się dramatycznie w ciągu zaledwie kilku dni.

Po długim zastanowieniu się przez ostatnie dwa dni, zdałam sobie sprawę, że jeśli moja rodzina i los naprawdę spiskują, aby postawić mnie w trudnej sytuacji, nie mam wyboru, muszę zrobić wszystko, aby to przetrwać.

Muszę żyć – dla dobra mojego brata. Muszę zrobić wszystko, by żyć lepszym życiem.

Zawsze stawiałam interesy innych przed swoimi, nawet gdy byłam dzieckiem. Więc nie ma powodu, dla którego nie mogłabym tego zrobić teraz.

Jeśli chodzi o Aleksandra, nie wydawał mi się aż tak przerażający, jak sugerowały te plotki. Owszem, był intensywny i bezpośredni, ale nie był trudny do patrzenia.

Zagubiona w swoich myślach, całkowicie zablokowałam moment, w którym ksiądz poprosił mnie o powtórzenie słów „Tak”. Gdy tylko miałam zamiar poprawić swoje przeoczenie, Aleksander podniósł rękę.

„Stop.” Spojrzał na mnie z tym samym szczerym spojrzeniem, co wcześniej. „Evelyn, nie musisz się zmuszać do tego. Pozwolę ci nie poślubić mnie bez konsekwencji.”

Moje serce zamarło, gdy odwrócił się, aby odejść. Zauważyłam groźne spojrzenie w oczach mojego ojca. Nie mógł być bardziej w błędzie. Były konsekwencje. Bez małżeństwa nie byłoby nagrody od króla, a wtedy życie mojego brata...

Zanim miałam szansę zastanowić się nad swoimi opcjami, znalazłam się biegnąc za Aleksandrem. Położyłam rękę na jego ramieniu i odwróciłam się, żeby stanąć twarzą w twarz.

„Tak, chcę,” powiedziałam mu z zadyszką.

Pochyliłam się i przycisnęłam usta do jego. Poczułam, jak sztywnieje, prawdopodobnie z szoku z powodu mojej śmiałości. Cofając się, jego oczy rozszerzyły się z zaskoczenia. Właśnie wtedy dotarło do mnie, że Aleksander jeszcze nie powiedział, czy zgadza się na ten ślub.

Ksiądz, zdając sobie sprawę, że przyspieszyłam proces, szybko wykrzyknął. „Och… Chyba… Ogłaszam was mężem i żoną! Możecie pocałować swoją lunę!”

Poprzedni rozdział
Następny rozdział