Jestem Białym Alfą Wilkiem

Pobierz <Jestem Białym Alfą Wilkiem> za darmo!

POBIERZ

Rozdział 3

EVERETT P.O.V

„Myślisz tylko o sobie. Gdybyś chciał zostać tutaj, mogłeś po prostu zadzwonić i mi powiedzieć. Czekałem na ciebie całą noc.”

„Mam 16 lat, a nie 5.”

„Wczoraj ugotowałam ci jajka na kolację.”

„Nie lubię jajek, mamo. To Templar je lubił.”

„Co masz na myśli, mówiąc 'lubił'?”

Miałem tego dość. Każdego ranka to samo. Odkąd Templar odszedł, Teresa oszalała. Potrzebuje pomocy. Na początku obwiniała Trudy za odejście Templar, ale po jej wyjeździe przyszedł czas na Terence'a. Nie lubi wracać do domu z tego powodu. Nie może znieść tego całego krzyku. Zamiast stawić czoła gniewowi Teresy, nocuje u mnie. A potem następnego dnia, wczesnym rankiem, Teresa przychodzi i daje mu wycisk.

Jęcząc, wstałem z wygodnego łóżka i zszedłem na dół.

„Szukamy jej, mamo.”

„To szukajcie lepiej i przyprowadźcie moje dziecko do domu.”

Tak, jasne! Dziecko? Kiedy ona była dobrą matką?

To było niesprawiedliwe, że Teresa obwiniała tylko Terence'a i Trudy za odejście Templar. To była wina nas wszystkich. Wszyscy prowokowaliśmy Templar do podjęcia tej decyzji o ucieczce.

„Wracaj do domu na śniadanie. Nie chcę, żebyś cały dzień spędzał z przyjaciółmi. Pozwoliłam na to raz i teraz moje dziecko nie jest ze mną,” powiedziała do Terence'a, stojąc nad nim, podczas gdy on siedział na kanapie z twarzą ukrytą w dłoniach.

Nie mogłem tego dłużej znieść. „Dość!!” krzyknąłem na Teresę, używając mojego tonu Alfa. „Chcę, żebyś wyszła z mojego domu, teraz.”

„Tak, Alfa,” odpowiedziała cicho, z twarzą spuszczoną w poddaństwie, i szybko opuściła mój dom.

„Dzięki, stary,” powiedział Terence, patrząc na mnie. Skinąłem głową i usiadłem na kanapie naprzeciwko niego. „Ona przypomina mi o tym codziennie. To nie tak, że nie czuję się wystarczająco winny za to, co zrobiłem.”

To był ogromny szok dla całej watahy, że Templar odeszła. Najpierw myśleliśmy, że porwali ją łotry, dopóki nie zobaczyliśmy notatki, którą zostawiła. Bez ostrych słów, nic, tylko pożegnanie. Próbowaliśmy śledzić jej zapach, ale był słaby, gdy zorientowaliśmy się, że odeszła. Więc zatrudniliśmy kilku detektywów, żeby spróbowali ją znaleźć. A, to mi przypomina.

„Czy są jakieś wieści od detektywów?” zapytałem Terence'a surowo.

„Nie. Nic. Jakby ziemia ją pochłonęła,” odpowiedział z rozpaczą, wciskając palce w skronie i wzdychając. „Wiesz, najgorsze w tym wszystkim jest to, że wiem, że jestem jednym z głównych powodów, dla których odeszła.”

„Daj spokój, stary. Wiele osób jest winnych jej odejścia, nie tylko ty,” powiedziałem, próbując go pocieszyć.

„Tak, ale Trudy i ja byliśmy jej rodzeństwem. Była naszą młodszą siostrą,” wyszeptał z bólem i zakrył oczy. „Gdybym tylko zdał sobie z tego sprawę trochę wcześniej. Ma tylko 15 lat, nawet jeszcze nie jest wilkiem, a jest na tym świecie pełnym łotrów, całkiem sama. Nie potrafi się nawet bronić. Wiesz, że jest jak dziecko. Zaufa każdemu i nie będzie się skarżyć, jeśli zostanie skrzywdzona.” Zaśmiał się cicho i spojrzał na swoje stopy ze wstydem. „Wykorzystywałem te jej cechy, a teraz martwię się, że ktoś inny to zrobi dla własnych korzyści.”

„Wróci wkrótce,” powiedziałem i skinąłem głową, żeby go uspokoić. Nie wiedziałem, co więcej powiedzieć. Narzekał jak dziewczyna.

„Wątpię,” powiedział i zaśmiał się bez humoru. „Po tym, co tu przeszła, to będzie ostatnie miejsce, do którego będzie chciała wrócić. Mam tylko nadzieję, że wkrótce przemieni się w wilka.”

„Nie przemieniła się w swoje piętnaste urodziny.”

„Tak, nadal tego nie rozumiem.”

Ja też nie. Templar to taki nietypowy przypadek. Wilki, które mają jednego ludzkiego rodzica, zawsze przemieniają się w swoje 13. urodziny, ale to było... Nie mam pojęcia, jak to opisać ani co to było.

„W każdym razie, muszę iść, stary. Inaczej...” powiedział Terence, wstając i głośno wzdychając.

„Teresa też musi przyjąć część winy za to wszystko,” powiedziałem mu. Na pewno musi!

„Ty też musisz przyjąć część winy,” powiedział, patrząc na mnie smutnymi oczami, po czym wyszedł.

Warknąłem na niego, gdy wychodził. Drań! Jak śmie? Wiem, że nie traktowałem jej dobrze, ale miałem swoje powody. Jeśli kiedykolwiek wróci, postaram się trzymać od niej z daleka z powodu tego, co zrobiłem, ale nie przeproszę jej, bo jestem Alfą.

Miałem dość dramatu na jedno poranko, więc udałem się na siłownię, żeby rozładować trochę napięcia. Było jeszcze trochę czasu przed rozpoczęciem szkoły, a śniadanie nie było jeszcze gotowe. Kucharz potrzebował czasu. Przyjeżdżał dopiero po skończeniu pracy u mojego ojca. Więc miałem sporo czasu.

Mam 16 lat i jestem Alfą. W przeciwieństwie do mojego ojca, uwielbiam być Alfą. Cieszy mnie władza, która się z tym wiąże. Zabawnym jest widzieć, jak wszyscy się ciebie boją. Ojciec przekazał mi tytuł Alfy na moje szesnaste urodziny; dwa lata wcześniej niż powinien. Po śmierci mojej matki oszalał i stracił zainteresowanie byciem Alfą. Wybuchał na każdego, w każdej chwili. Templar dużo od niego wycierpiała, bo była łatwym celem. Po jej odejściu zaczął wyżywać się na małych dzieciach. Nie mogłem już znieść tego szalonego starego człowieka, więc jak tylko zostałem Alfą, zbudowałem dla siebie dom, który odpowiadał moim potrzebom.

Ojciec przekazał mi tytuł na moje szesnaste urodziny, myśląc, że ktoś z watahy okaże się moją partnerką. Żadna z dziewczyn w stadzie nie okazała się nią, i byłem z tego zadowolony. Wiem, że partnerki są wszystkim i wszystkie te bzdury, więc znajdę ją, kiedy nadejdzie odpowiedni czas, ale teraz jej nie potrzebuję.

Zszedłem na matę w siłowni i zacząłem robić pompki. Gdzieś przy 105. powtórzeniu zostałem zakłócony.

„Alfo, na naszym terenie są obce zapachy, kierują się na południe,” powiedział Egan, mój trzeci w dowództwie, przez łącze watahy.

Natychmiast wstałem z podłogi i zacząłem rozciągać mięśnie ramion. Nienawidzę włóczęgów. Atakowali naszą watahę zbyt wiele razy i zabili moją matkę.

„Śledź zapach, dołączę do ciebie wkrótce,” odpowiedziałem mu przez łącze watahy.

„Hej, ten zapach jest podobny do tego, który mieliśmy kilka dni temu, z wyjątkiem jednego nietypowego zapachu tym razem,” powiedział Terence przez łącze.

W ciągu kilku minut dotarłem tam, gdzie inni pokazali mi, że są przez łącze watahy. Egan i inni z watahy byli w swoich wilczych formach, biegnąc obok drogi, ścigając trzy czarne samochody. Przemieniłem się w ogromnego czarnego wilka i zacząłem biec za jednym z samochodów.

Kiedy dotarłem do samochodu, mężczyzna na miejscu pasażera spojrzał na mnie i pomachał ręką na pożegnanie. Warknąłem na niego. Terence szybko podbiegł obok mnie, a Egan biegł po drugiej stronie samochodu, reszta watahy goniła za nimi.

„Czujesz to?” zapytał mnie Terence.

„Co czuję?” warknąłem na niego, próbując skupić się na pościgu.

„Ten słodki zapach”

„Włóczęgi nie pachną słodko,” powiedziałem mu.

Mężczyzna na miejscu pasażera szeroko się uśmiechał do mnie, a jego oczy były teraz głęboko czarne. Samochód zaczął przyspieszać. Chciałem, żeby ten skurczybyk zginął. Biegłem szybciej, próbując nadążyć za samochodem i zostawiłem Terence daleko w tyle, gdy zwolnił.

„Maję dziewczynę ze sobą,” powiedział mi Egan przez łącze z niepokojem. „Myślę, że ją porywają.”

Nie było teraz śladu Terence'a. „Gdzie jesteś?” zapytałem go przez łącze zirytowany.

„Nie rozumiem tego zapachu,” odpowiedział.

Co do cholery jest z nim nie tak? Ignorując go, spojrzałem z powrotem na samochody. W drugim samochodzie widziałem młodą dziewczynę. Spała, jakby była odurzona, a jej włosy opadły na twarz. Widziałem kawałek materiału w jej ustach, który musiał być nasączony tym, czego użyli do jej odurzenia. Była porywana.

Przyspieszyłem przed drugi samochód i wyskoczyłem na drogę, stojąc na czterech łapach przed nimi. Wataha szybko przyszła tam, gdzie byłem, i stanęła ze mną, wszyscy oprócz Terence'a. Dostanie ode mnie reprymendę później za swoje działania.

Samochód zatrzymał się przed nami, nie uderzając w żadnego z nas. Kierowca i pasażer obaj szeroko się uśmiechali. Te dranie.

Warknąłem na nich jeszcze głośniej, a chwilę później nacisnęli na gaz, obracając opony i skręcając od nas w stronę lasu na poboczu drogi. Pozostałe dwa samochody podążyły blisko za nimi. Ci goście musieli oszaleć. Jechali przez nieznane lasy z watahą goniącą za nimi.

„Zbierz ludzi przy granicy. Chcę, żeby te kundelki były martwe, zanim przekroczą terytorium,” rozkazałem i pozwoliłem, by warknięcie przeszło przez łącze.

Poprzedni rozdział
Następny rozdział