Jestem Białym Alfą Wilkiem

Pobierz <Jestem Białym Alfą Wilkiem> za darmo!

POBIERZ

Rozdział 2 kontynuacja

„Myślałam o znalezieniu miasta, a potem złapaniu autobusu. A wy?” zapytałam ich.

„Mieliśmy zamiar opuścić to miasteczko i udać się do watahy Greenrock,” powiedziała mi spokojnie January.

Zamarłam na miejscu z przerażenia. Zaczęła się śmiać z mojej reakcji, i szybko zrozumiałam, że to był żart. Bardzo kiepski, muszę przyznać.

„Spokojnie, wczoraj już minęliśmy to terytorium i nie mamy zamiaru tam wracać,” powiedziała i puściła mi oczko.

„Możesz iść z nami,” zaproponowała June. Nie wiedziałam, jak na to odpowiedzieć, więc stałam na miejscu z otwartymi ustami.

January pisnęła z podekscytowania i mocno mnie przytuliła. Nie wiedziałam, co powiedzieć ani zrobić. Te dwie kompletnie obce osoby, które dopiero co poznałam, już akceptują mnie jako swoją. Powoli odwzajemniłam uścisk January, a June dołączyła do nas na grupowy uścisk. Czułam się, jakbyśmy byli dawno zaginionymi przyjaciółmi.

Po rozstaniu się z grupowym uściskiem wszyscy zaczęliśmy szukać mojego plecaka, który upuściłam. January kontynuowała zadawanie mi wszelkich możliwych pytań o moją starą watahę. Tak, zdecydowanie moją starą watahę. Oficjalnie jestem teraz członkiem watahy „super trójki”. Pewna January Haley Newman pełniła funkcję Alfy, Templar Sarah Wayne jako Beta, a June Nicolette Newman była trzecią w dowództwie.

Nawet bez pytania zostałam poinformowana o wszystkim dotyczącym June i January. January miała 15 lat, a June 19. Pracowały w różnych zawodach, aby przeżyć. Nawet powiedziały mi informacje takie jak kolor ich wilków; który nawiasem mówiąc był czarny dla obu.

Kolory wilków często były czarne, brązowe, czerwone, szare... „I białe,” powiedziała June.

„O, daj spokój June, to głupi mit,” powiedziała January, patrząc na swoją siostrę z niedowierzaniem.

„Nie. Biały wilk przybędzie wkrótce. Kiedy nadejdzie odpowiedni czas,” odpowiedziała June, patrząc przed siebie.

„Tylko przodek Alfy watahy Firelight był białym wilkiem,” odpowiedziała January zirytowana.

„Zobaczysz wkrótce,” odpowiedziała June z przekąsem. Schyliła się i podniosła mój plecak z piasku u swoich stóp. Czy leżał tam przez cały ten czas?

„Chodźmy do motelu i zbierzmy nasze rzeczy. Opuszczamy to terytorium jak najszybciej,” rozkazała stanowczo June.

„Hej, to ja jestem Alfą,” warknęła January.

Podszedłam do wody i spojrzałam na księżyc wciąż obecny na porannym niebie. Jeśli to było to, co Bogini Księżyca dla mnie wybrała, to byłam więcej niż zadowolona.

„Nie znowu!” krzyknęła January i odciągnęła mnie od wody, zanim mogłam wskoczyć z powrotem, jak myślała, że zrobię.

SZEŚĆ MIESIĘCY PÓŹNIEJ

„Oto pani reszta,” powiedziałam uprzejmie starszej pani i wręczyłam jej resztę. Uśmiechnęła się do mnie serdecznie, a ja odwzajemniłam uśmiech.

Minęło sześć miesięcy. Sześć miesięcy odkąd poznałam June i January i dołączyłam do ich watahy trzech. Obie były najlepszym, co mogłam sobie kiedykolwiek wymarzyć. Kocham moje życie teraz. Oczywiście musieliśmy ciągle zmieniać miejsca i terytoria, żeby żadna z watah nas nie złapała, ale po dotarciu na terytorium watahy Lockwood mogliśmy się zatrzymać i osiedlić w jednym miejscu, gdzie byliśmy przez ostatnie trzy miesiące. Było to wystarczająco daleko od terytoriów watah Greenrock i Waterwave, więc czuliśmy się bezpiecznie tutaj. Wszyscy byliśmy zmęczeni ciągłym uciekaniem. June poprosiła Alfę watahy Lockwood o pozwolenie na pozostanie na jego terytorium i on się zgodził. Od tego czasu tu jesteśmy.

Jan i ja uczęszczaliśmy do lokalnej szkoły zakonnej, która oferowała darmową edukację dla dziewcząt. Po szkole pracowałam w barze jako kelnerka, podczas gdy Jan pracowała w lokalnym studio fotograficznym. Z takim talentem fotograficznym, nie zdziwiłabym się, gdyby pewnego dnia miała własne studio. June, nasza prawna opiekunka, pracowała na stacji benzynowej, żeby zarobić pieniądze.

Jak już wcześniej powiedziałam, kocham moje życie. Mieliśmy problemy finansowe, ale nie powstrzymywało mnie to od cieszenia się wszystkim, co teraz miałam. Musieliśmy mieszkać w miejscu gorszym niż garaż, w którym kiedyś musiałam mieszkać w mojej starej watahie, ale nadal było to dom.

June była bardzo opiekuńcza wobec mnie. Ciągle mówiła, że wie, że pewnego dnia się przemienię i nawet zaczęła mnie do tego trenować. Byliśmy więcej niż watahą, byliśmy rodziną.

Styczeń była najmłodszą w naszej małej rodzinie. Najwyraźniej uznała, że moje imię jest zbyt trudne do wymówienia, więc nadała mi przydomek „Tem”. Sama zaś nazywała się „Jan”.

Nagle w całej knajpce zapadła cisza. Zastanawiałam się przez chwilę, co się dzieje, aż zobaczyłam faceta stojącego w drzwiach. Miał na sobie ciemne dżinsy, czarną koszulę i grubą skórzaną kurtkę, która pasowała do jego kruczoczarnych włosów.

Wszedł do teraz cichej knajpki, zrobił tylko trzy kroki, po czym zatrzymał się i szybko rozejrzał wokół. Wszyscy w knajpce patrzyli na niego z ciekawością, a on wpatrywał się w jedną osobę po drugiej. Wyglądało na to, że kogoś szukał. Jego spojrzenie było bardzo zastraszające.

Kiedy jego oczy spotkały się z moimi, zauważyłam, że były ładnie oliwkowo zielone. Był naprawdę przystojny, a ja z uznaniem przyglądałam się jego umięśnionemu ciału. Patrzył na mnie krytycznie, badając coś, ale nie miałam pojęcia co. Naprawdę nie podobało mi się coś w jego spojrzeniu, więc spuściłam wzrok, patrząc wszędzie, byle nie na niego. Sposób, w jaki na mnie patrzył, uruchamiał wszystkie sygnały ostrzegawcze w mojej głowie i stawiał je w stan najwyższej gotowości. Okej, był naprawdę przystojny, ale wiedziałam, że jest też niebezpieczny. Bardzo niebezpieczny.

Czułam, że nadal na mnie patrzy, i nie podobało mi się to. Zirytowałam się jego spojrzeniem i podniosłam rzęsy, patrząc prosto na niego. Nie chciałam się wycofać, gdy tylko spotkałam jego wzrok. Zaczęłam zaciskać zęby, gdy on nie odwrócił spojrzenia, i zauważyłam, że zacisnął szczękę. Byłam wściekła i czułam, jak całe moje ciało drży z gniewu. Nie zamierzałam się wycofać, a on też nie. Nie mam pojęcia, skąd wzięła się ta nagła odwaga, którą poczułam, ale zamierzałam ją skutecznie wykorzystać.

Nagle odwrócił wzrok i odwrócił się do mnie plecami, szybko wychodząc z knajpki. Gdy zniknął z pola widzenia, alarmy w mojej głowie wyłączyły się i mogłam się zrelaksować. Nie wiedziałam, kim był ten „niebezpieczny facet”, ale zdecydowanie go nie lubiłam ani mu nie ufałam.

Sprawdziłam zegarek i zobaczyłam, że jest siódma wieczorem. To była pora, o której Jan zwykle przychodziła, żeby się ze mną spotkać. To była nasza rutyna; zarówno June, jak i Jan przychodziły do knajpki na kolację, a potem wracałyśmy do naszego jednopokojowego mieszkania. June przychodziła po Jan około wpół do ósmej.

Czekałam dziesięć minut, aż Jan się pojawi, a potem zrezygnowałam z czekania i ruszyłam w stronę jej studia. Zamarłam na miejscu, gdy zobaczyłam dwóch mężczyzn trzymających Jan i próbujących wepchnąć ją do samochodu.

Po chwili mój umysł przezwyciężył szok i zaczęłam biec w jej stronę, krzycząc ze strachu: „Jan!”

Jeden z mężczyzn zauważył mnie i spojrzał w górę. Jego oczy były czarne jak smoła; kolor zmiennokształtnego. Uśmiechnął się do mnie złośliwie i pośpiesznie wsiadł do samochodu za Jan i swoim kumplem.

Zniknęli, zanim zdążyłam do nich dotrzeć i uratować ją. Obróciłam się na pięcie i pobiegłam do najbliższego telefonu na poboczu drogi, żeby zadzwonić do June. Spojrzałam w górę i zobaczyłam, że biegnie w stronę studia z prędkością, która nie była możliwa dla człowieka.

„June!” zawołałam do niej.

Spojrzała na mnie, a chwilę później stała już przede mną. „W którą stronę pojechali?” zapytała, nawet nie będąc zdyszana po biegu. Nie musiałam się długo zastanawiać, by zdać sobie sprawę, że June wiedziała, co się stało, dzięki komunikacji z Jan przez łącze stada.

Wskazałam kierunek, w którym odjechał samochód, a ona skinęła głową. „Nadszedł czas. Chodźmy. Muszę cię tam zabrać ze sobą,” powiedziała stanowczo.

Nie rozumiałam, co miała na myśli, ale zanim zdążyłam poprosić ją o wyjaśnienie, chwyciła mnie za ręce i zaczęła biec w stronę lasu, ciągnąc mnie za sobą.

Gdy byłyśmy wystarczająco daleko od drogi, żeby nikt nas nie widział, zdjęła ubranie i podała mi je. Chwilę później przemieniła się w czarnego wilka. Wspięłam się na jej grzbiet, a ona zaczęła biec z nadludzką prędkością na północ. Niebawem zdałam sobie sprawę, że aby dotrzeć do stada Waterwave, będziemy musiały przejść przez terytorium Greenrock. To mnie przeraziło i zmartwiło.

Poprzedni rozdział
Następny rozdział