Rozdział drugi
Ona jest niewinna
"Ona jej nie zabiła, Szefie." Te słowa odbijają się echem w moim gabinecie, wyciągając życie z mojej twarzy. "Sprawdziliśmy jeszcze raz. Twoja partnerka miała kolejną wizytę w szpitalu tej nocy, kiedy wykrwawiła się na śmierć. A ta dziewczyna nie była tą, która się nią zajmowała."
Patrzyłem na jednego z moich ludzi, gdy wypluwał te słowa. Moje oczy dosłownie wiercą w nim dziury, nie mogę mrugnąć ani nawet złapać oddechu; jestem żałośnie oniemiały.
"Jeszcze to sprawdzamy. Nie przestaniemy, dopóki nie dowiemy się, kim był lekarz, który się nią zajmował." Mężczyzna kończy swoje słowa, kłania się i wychodzi.
Te słowa w kółko dźwięczą mi w głowie. ONA JEJ NIE ZABIŁA. ONA NIE ZABIŁA MOJEJ PARTNERKI. Każdy cal tych słów dosłownie próbuje doprowadzić mnie do szaleństwa. Jeśli jej nie zabiła, jeśli jest niewinna, to znaczy, że torturowałem ją na darmo.
Spędziłem cały miesiąc i kilka tygodni, próbując zmusić ją do przyznania się do winy. Nie miałem pojęcia, że nie miała do czego się przyznać, a ja byłem tylko parszywym diabłem, który zabrał przypadkową dziewczynę z ulicy i zniszczył jej życie.
"Co teraz zrobimy, szefie?" Mój beta i prawa ręka, Enzo, pyta zza pleców. Jesteśmy tylko we dwóch w moim gabinecie, z dymnymi kręgami z jego blunta pięknie zanieczyszczającymi powietrze wokół nas.
Nie mam pojęcia...
"Powinniśmy ją wypuścić. Już wystarczy, że torturowaliśmy ją na darmo. Powinniśmy pozwolić jej odejść. Powinniśmy oddać jej trochę życia, które jej brutalnie ukradliśmy. To logiczne."
"Wiem," mówię z jękiem, wstając i chodząc do okna. Słuchanie zasadnych słów Enzo to tortura. Ma rację. Logiczne jest teraz wypuścić Sofię. Ale to także najtrudniejsza rzecz do zrobienia.
W ostatnim miesiącu, torturowałem ją, ale jednocześnie zostałem przez nią zainfekowany. Zostałem cholernie zainfekowany do tego stopnia, że zacząłem myśleć o niej nienormalnie często. Nie chciałem, ale zacząłem chcieć wiedzieć więcej o niej i dowiedziałem się. Najpierw poznałem jej pełne imię.
Sofia Armani. Potem dowiedziałem się, że była pielęgniarką w tym szpitalu przez dwa lata. Jest wolnym duchem, który świetnie dogaduje się z każdym. Uwielbia spędzać dni wolne w małym ogrodzie w swojej małej paczce ze swoim partnerem, uwielbia tulipany... uwielbia ciasta. To szalone, że zbierałem najmniejsze szczegóły o niej, ale nie mogłem się powstrzymać. Stała się dla mnie powoli obsesyjną myślą i nie mogę się pozbyć potrzeby, by znać każdy drobiazg o niej. By ją posiadać. Na stałe.
Próbowałem zabić to zainteresowanie, często przypominając sobie, że zabiła moją partnerkę i nie powinienem pozwolić, by namieszała mi w głowie, ale teraz nie mogę już tego mówić, bo udowodniono, że tego nie zrobiła. Więc tak, teraz jestem popieprzony i zdezorientowany. Milion myśli przewija się przez moją głowę, ale wypuszczenie jej nie jest jedną z nich.
"Szefie," Enzo przywołuje moją uwagę i spoglądam na niego. "Kiedy ją wypuścimy?"
"Wypuszczenie jej nie wchodzi w grę, Enzo. Więc nawet o tym nie marz." Nie chciałem być tak brutalnie szczery, ale musi wiedzieć, żebyśmy byli na tej samej stronie. I żeby nie naciskał. Mogę się za bardzo zdenerwować i pęknąć, a to będzie brzydkie.
"Dlaczego nie?" pyta, zbliżając się do mnie z brwiami uniesionymi w zdziwieniu. "Już wiesz, że tego nie zrobiła. Nie zabiła twojej partnerki..."
"Wiem o tym, i uwierz mi, nienawidzę siebie za to, że torturowałem ją na darmo."
Czuję się jak w piekielnym ogniu. Czuję się jak gówno. Nigdy nie byłem tym facetem, który pozwala sobie na poczucie winy za cokolwiek, ale teraz nie mogę się powstrzymać. Chciałbym cofnąć większość okropnych rzeczy, które jej zrobiłem. Ale nie mogę, a to sprawia, że czuję się jeszcze gorzej.
„Jeśli już to wiesz, to dlaczego nie chcesz jej puścić? Trzymanie jej tutaj dłużej to szaleństwo. Zasługuje na wolność. Wolność, której nigdy nie powinniśmy jej odbierać.”
„Do diabła, jeśli ją puszczę!” warczę, nie mogąc powstrzymać narastających emocji. „Ona zniszczyła mnie tak samo, jak ja zniszczyłem ją i musi tu zostać, żebym odzyskał zmysły. Wiem, że to egoistyczne, ale tak już jest.”
„Nie rozumiem.” Enzo kręci głową, wyglądając na jeszcze bardziej zdezorientowanego. „Jak ona cię zniszczyła? Co się naprawdę między wami wydarzyło –“
„Proszę, puść mnie,” drżący, kobiecy głos przerywa rozmowę. Odwracam się gwałtownie, a ona stoi w drzwiach, zapłakana, wyglądając na każdą cząstkę nieszczęścia, które jej zafundowałem w ostatnim miesiącu.
Widok jej jest torturą i bólem. Nie tylko dlatego, że właśnie dowiedziałem się o jej niewinności, ale również dlatego, że serce mi się ciężko robi i bije jak oszalałe, kiedy jest w pobliżu. Jak do tego doszło? Jak mogłem tak szybko przejść od nienawiści do obsesji na jej punkcie? To najszybsza, najbardziej nierealna przemiana, jaką kiedykolwiek przeszedłem w życiu.
Enzo wzdycha i wychodzi z pokoju. Odchodzę od okna, gdy ona robi kilka kroków dalej do środka pokoju. Jej twarz jest opuchnięta i zalana łzami. Prawie mam ochotę ją mocno przytulić i przepraszać bez końca za piekło, przez które ją przeprowadziłem, ale nie mogę sobie pozwolić na pokazanie jej tej wrażliwej strony mnie. Po prostu nie mogę.
„Już się dowiedziałeś, że nie zabiłam twojego partnera. Jestem niewinna i wiesz o tym. Więc dlaczego nie chcesz mnie puścić?! Już zrujnowałeś moje życie. Najmniej, co możesz zrobić, to przeprosić i…”
„Przepraszam,” przerywam jej, kończąc jej wywód. „Strasznie przepraszam za wszystko, ale nie mogę cię puścić.”
Może moje przeprosiny nie brzmiały szczerze, ale są. PRZEPRASZAM. BARDZO PRZEPRASZAM. Ale przeprosiny tego nie naprawią, prawda?
Szlocha, zaciskając pięści. „Dlaczego nie? Już mi wszystko odebrałeś. Moją rodzinę, mojego partnera, moją karierę. Moje dziewictwo. Moją godność…”
Słyszenie jej wyliczanki tylko podsyciło moje poczucie winy i prawie zmusiło mnie do uklęknięcia i błagania o jej przebaczenie. Zwłaszcza za sposób, w jaki odebrałem jej dziewictwo. Do diabła, nie spodziewałem się, że jest dziewicą. Miała partnera i myślałem…
„Co jeszcze chcesz mi zrobić?” kontynuuje, płacząc jeszcze bardziej. „Dlaczego po prostu mnie nie puścisz, proszę?”
„Nie.” Trudno jest ciągle odmawiać jej rozdzierającej prośby, ale nie mogę zrobić tego, o co prosi. To by mnie zabiło. „Zostajesz tutaj, Zofia.”
Wybiegła z pokoju w łzach, a ja słyszę, jak ściany mojego serca się walą przy jej wyjściu. Ledwo odzyskuję swoje emocje, gdy Enzo wpada do mojego pokoju.
„Szefie, mamy problem!”
„Co się stało?”
„Chodź, zobacz sam.”
Idę za nim natychmiast, a moje kroki przyspieszają, gdy widzę, że prowadzi mnie do części budynku, gdzie jest pokój Zofii. Wchodzę do środka, zauważając przerażone spojrzenia na twarzach pokojówek. Przepycham się obok nich i zbliżam się do drzwi łazienki. Zofia klęczy, wymiotując do toalety.
„Co się z nią dzieje?” szczekam na pokojówki, a one wszystkie kurczą się w panice. „Zatrułyście ją?!”
„Nie odważyłybyśmy się, proszę pana.” Odpowiadają, klękając. „Ostatnio była zawroty głowy, prawie nie jadła, a teraz to. Naprawdę nie wiemy, co się z nią dzieje.” jedna z nich wyjaśnia.
„Ktoś sprowadź mi lekarza!”
