Rozdział 3
Noelle wyszła z przymierzalni w pierwszej sukni, którą wybrała dla niej Grace. Była to elegancka, dopasowana suknia o kroju syrenki. Materiał przylegał do jej kształtów, a potem dramatycznie rozszerzał się przy kolanach. Nerwowo wygładziła rękami tkaninę i stanęła przed lustrem.
- No i jak? - zapytała, spoglądając na Grace, która siedziała na miękkim fotelu z założonymi rękami.
Grace przechyliła głowę, mrużąc oczy, gdy przyglądała się Noelle. Po chwili ciszy stanowczo pokręciła głową. - Nie. Jest zbyt... ograniczająca. To nie ty.
Noelle wydała z siebie ulgowy śmiech, odwracając się w stronę przymierzalni. - Myślałam to samo. Ledwo mogłam w tym oddychać!
- Następna! - zawołała Grace, gdy Noelle zniknęła za zasłoną.
Następna suknia była bez ramiączek, z obszerną spódnicą przypominającą chmurę tiulu. Noelle wyszła, a suknia szumiała delikatnie przy każdym ruchu.
- O, nie - powiedziała od razu Grace, machając ręką lekceważąco. - Wyglądasz, jakbyś tonęła w lukrze.
Noelle wybuchła śmiechem. - Lukrze? To coś nowego.
Grace uśmiechnęła się. - Co mogę powiedzieć? Mam talent do metafor. Idź przymierz następną.
Trzecia suknia była elegancką suknią w kształcie litery A z delikatnymi koronkowymi rękawami i wysokim dekoltem. Noelle wyszła ostrożnie, niepewna swoich odczuć.
Grace zastukała w brodę, marszcząc usta. - Hmm... Jest lepsza, ale zbyt skromna. W końcu wychodzisz za Adriana Blackwooda, na miłość boską. Potrzebujemy czegoś, co mówi: "Jestem najszczęśliwszą panną młodą na świecie", a nie "Jestem tu, żeby prowadzić szkółkę niedzielną".
Noelle przewróciła oczami, choć nie mogła powstrzymać śmiechu. - Jesteś niemożliwa, Grace.
- I kochasz mnie za to - odparła Grace z mrugnięciem oka. - A teraz idź przymierz następną!
Proces trwał dalej, każda suknia otrzymywała potrząśnięcie głową Grace i dowcipny komentarz. Niektóre były zbyt zwyczajne, inne zbyt przesadzone. Jedna suknia miała tak długi tren, że Noelle zażartowała, że będzie potrzebowała osobnego auta, żeby ją przetransportować.
W końcu asystentka przyniosła suknię, która sprawiła, że Grace wyprostowała się na fotelu. - Przymierz tę - powiedziała, jej ton był poważniejszy niż wcześniej.
Noelle zabrała suknię do przymierzalni, przesuwając palcami po delikatnej koronce i miękkim satynie. Była prosta, ale elegancka, z dekoltem w serce i spływającą spódnicą, która zdawała się błyszczeć w świetle.
Kiedy wyszła z przymierzalni, oczy Grace rozszerzyły się. Noelle podeszła do lustra, a jej serce zabiło szybciej, gdy zobaczyła siebie w tej sukni. Była idealna. Materiał przylegał do jej figury wystarczająco, by podkreślić jej kształty, ale nie przytłaczał. Koronkowe detale wzdłuż dekoltu i rękawów dodawały romantyzmu, a spódnica sprawiała, że czuła się, jakby chodziła po powietrzu.
Grace wstała z złożonymi rękami. - To ta.
-
Naprawdę? - zapytała Noelle, odwracając się do niej.
-
Naprawdę - powiedziała Grace miękkim głosem. - To ty, Noelle. Jest idealna.
Noelle odwróciła się z powrotem do lustra, a na jej twarzy pojawił się uśmiech, gdy delikatnie się obróciła, obserwując, jak spódnica rozchodzi się wokół niej. - Myślę... Myślę, że masz rację.
I gdy obie były zajęte podziwianiem sukni, którą miała na sobie Noelle, jak na zawołanie drzwi się otworzyły, przyciągając ich uwagę. Noelle spojrzała w lustro i jej oczy natychmiast rozszerzyły się, gdy zobaczyła Adriana stojącego za nimi.
Sposób, w jaki jego bursztynowe oczy utkwione były w niej, sprawiał, że czuła się jak najpiękniejsza kobieta na świecie. I Adrian, który naprawdę widział ją jako najpiękniejszą kobietę, zamarł w miejscu. Jego spojrzenie zaczęło ją pochłaniać, jakby nie mógł uwierzyć w to, co widzi.
„Noelle...” wyszeptał, jego głos ledwie słyszalny.
Odwróciła się do niego całkowicie, z policzkami zarumienionymi na czerwono. „Adrian! Co ty tutaj robisz?”
„Nie mogłem się powstrzymać,” przyznał, zbliżając się. Jego oczy nie opuszczały jej, a wyraz twarzy zdradzał jego zachwyt i uwielbienie do niej. „Musiałem cię zobaczyć.”
Grace uśmiechnęła się, robiąc krok do tyłu, by dać im trochę przestrzeni. „Cóż, powiedziałabym, że twoje wyczucie czasu jest niesamowite, kuzynie.”
Adrian całkowicie zignorował Grace, jego oczy były utkwione w Noelle, jakby była jedyną osobą na świecie. Zbliżył się, delikatnie biorąc jej dłonie w swoje, jego dotyk był ciepły i pewny. Jego spojrzenie wędrowało po niej, a podziw i zachwyt były widoczne w każdym rysie jego twarzy.
„Czy możemy wziąć ślub teraz?” zapytał Adrian, jego głos był miękki, ale pełen niezaprzeczalnej intensywności. Jego usta wykrzywiły się w figlarny uśmiech, który zdradzał, jak bardzo był przytłoczony tym momentem. Nic innego nie miało dla niego znaczenia, tylko kobieta stojąca przed nim, wyglądająca jak wizja doskonałości.
Noelle mrugnęła do niego, jej policzki nabrały jeszcze głębszego koloru, gdy przetwarzała jego słowa. Nerwowy śmiech wydobył się z niej, gdy dała mu figlarny pchnięcie w pierś. „Co ty mówisz, Adrian? Nasz ślub jest za dwa tygodnie. Nie ma potrzeby się spieszyć.”
Złapał jej dłonie znowu, trzymając je mocno, jakby nie mógł znieść myśli o jej puszczeniu. „Dwa tygodnie wydają się wiecznością, Elle,” wyszeptał, jego głos był niski i szczery. „Widząc cię tak... Nie potrafię tego wyjaśnić. Po prostu... nie mogę się doczekać, aż będziesz moją żoną.”
Jej serce zabiło mocniej na szczerość w jego głosie, ale pokręciła głową, jej usta wykrzywiły się w delikatny uśmiech. „Przesadzasz.”
„Może,” przyznał Adrian z lekkim śmiechem. „Ale mówię poważnie. Jesteś wszystkim, czego kiedykolwiek pragnąłem, Noelle.”
Nagle Grace odchrząknęła znacząco, przerywając chwilę między nimi. „Dobrze, gołąbeczki,” zażartowała lekko, ale z nutą udawanego zniecierpliwienia. „Jak bardzo cieszy mnie ta wasza bajkowa chwila, niektórzy z nas mają harmonogramy do utrzymania.”
Skrzyżowała ramiona, unosząc brew na Adriana, starając się, i nieudolnie, ukryć figlarny uśmiech na swoich ustach. „Noelle nadal musi dokończyć poprawki swojej sukni. A ty, młody człowieku, powinieneś wiedzieć lepiej. To pech zobaczyć swoją pannę młodą w sukni ślubnej przed wielkim dniem.”
Adrian zwrócił się do niej z figlarnym błyskiem w bursztynowych oczach. „Pech? Grace, czy wyglądam na kogoś, kto boi się odrobiny przesądów?”
Grace prychnęła, machając ręką lekceważąco. „Może nie, ale Noelle może być. I szczerze mówiąc, nie zamierzam pozwolić ci niczego zepsuć. Pracowała zbyt ciężko, żebyś to zrujnował.”
Noelle zaśmiała się, jej spojrzenie wędrowało między nimi. „Grace ma rację. Poza tym, Adrian, czy nie masz czegoś ważnego do zrobienia?”
Adrian westchnął dramatycznie, kładąc rękę na sercu, jakby został zraniony. „Dobrze, dobrze. Pójdę. Ale nie myśl ani przez chwilę, że to przesąd mnie trzyma z dala,” zażartował, rzucając Grace figlarny uśmiech, zanim ponownie skupił swoją uwagę na Noelle.
„Dwa tygodnie,” wyszeptał miękko, jego głos ciepły od obietnicy. „Będę najszczęśliwszym człowiekiem na świecie.”
Grace przewróciła oczami, ale nie mogła powstrzymać uśmiechu. „Dobrze, Romeo. Czas minął. Wynocha.”















































































































































