Jego Misja

डाउनलोड <Jego Misja> मुफ्त के लिए!

डाउनलोड करें

Rozdział 2

Niechętnie wracając do domu, skręcam za róg i przyglądam się naszemu domowi. To już nie jest dom. Ogród przed domem, kiedyś pełen pięknie kwitnących kwiatów, które mój ojciec pielęgnował, teraz jest zaśmiecony odpadkami i śmieciami. Wkładam klucz do zamka i powoli otwieram drzwi, starając się uniknąć irytującego skrzypienia. Ostatnią rzeczą, jakiej chcę, to obudzić potwora.

Wiem, że Trevor będzie teraz mocno spał w salonie... ma ten sam rytuał każdego dnia. Słyszę jego ciężki oddech i głośne chrapanie, zanim jeszcze postawię stopę w środku. Wyobrażam sobie, jak ryczy i tarza się w gęstym błocie, jak świnia, i chichoczę, zakrywając usta ręką.

Zdecydowanie przypomina świnię z jego różową łysą głową i okrągłą twarzą, uzupełnioną o krótki nos. Nigdy nie rozumiałem, dlaczego mama jest nim zainteresowana...

Może to jego konto bankowe.

Trevor zarządzał własnym placem budowy, który kiedyś odnosił sukcesy, ale ostatnio jego biznes poszedł na dno. Zamiast coś z tym zrobić, pogrążał się w samoużalaniu, pijąc cały dzień. Szczęściarz ze mnie. Czasami dostaje duże kontrakty, co oznacza, że jest poza domem przez kilka tygodni, co jest absolutnym błogosławieństwem dla moich uszu. W końcu zaczynam się odprężać, a koszmary są mniej częste, ale potem wraca, chcąc się wyładować...

A ja jestem jego workiem treningowym.

Zaczął od bicia mamy, aż pewnego dnia stanąłem przed nią, próbując ją ochronić. Żadne dziecko nie powinno być świadkiem, jak jego matka jest bita przez obcego z czerwoną twarzą. Widok mamy krzyczącej z bólu i jęczącej ze strachu sprawia, że nawet najcichsze dzieci zaczynają chronić swoją rodzinę. Trevor nie przyjął dobrze mojej odwagi, jego cała twarz kipiała złością. Pamiętam, jak uparcie stałem na swoim, co jeszcze bardziej go denerwowało, dlatego zaczął mnie bić. Jestem tym niewygodnym dzieckiem, które jest odpowiedzialne za porażkę jego biznesu. Bzdury.

Może to jego nastawienie. Nienawidzę ludzi agresywnych, zwłaszcza tych, którzy żerują na słabych i bezbronnych. Trevor zawsze był tchórzem, który żeruje na słabych. Wiem, co myślisz...

Idź na policję, oni mogą mnie chronić.

Myślisz, że to takie proste?

Nie mogę iść na policję, Trevor o to zadbał. Ciągle przypominał mi o swoich znajomych policjantach, którzy zawsze mają na mnie oko.

"Jeśli komuś powiesz, od razu się dowiem." Syczał mi w twarz, jego oczy błyszczące od moich tortur. "A wtedy przyjdę po ciebie."

Nie ma co do tego wątpliwości... Jestem oficjalnie uwięziony w tym piekle, dopóki nie skończę osiemnastu lat. Nie będę miał pieniędzy, rodziny ani dachu nad głową, ale to lepsze niż ciągłe bicie.

Moje oddychanie przyspiesza, gdy widzę, jak Trevor porusza się w swoim fotelu, jego ręka ściska puszkę piwa. Proszę, nie budź się. Zapach dymu natychmiast uderza mnie w twarz, powodując, że się dławię. Robię krok w stronę schodów, cicho przemykając obok drzwi, zanim zaczynam biec. Biorę schody po dwa stopnie na raz, idąc tak szybko, jak tylko mogę.

Moje serce bije jak szalone, gdy zatrzaskuję za sobą drzwi do sypialni i zamykam łańcuch, który musiałem zainstalować sam. Nie ma mowy, żebym pozwolił temu psycholowi mieć dostęp do mojego pokoju. To jedyny pokój w domu, który mogę nazwać swoim. Straciłem wszystko inne, więc cenię swoją sypialnię.

Zawsze jest schludny i czysty, w przeciwieństwie do reszty domu. Moje ściany są pomalowane na śnieżnobiało, a na obu stronach wiszą zdjęcia. Chcę zachować wspomnienia z czasów, gdy życie było błogie. Moje łóżko stoi w rogu pokoju, przykryte futrzanym kocem i różnymi poduszkami w różnych odcieniach niebieskiego.

Przy nogach łóżka mam biały dywanik, na którym lubię siadać i odrabiać lekcje. Zrzucam swoje trampki i chwytam gumkę do włosów z biurka, upinając swoje długie ciemne włosy w wysoki kucyk. Krzywię się, gdy ból przenika przez pulsującą skórę głowy. Rano spędziłam prawie dziesięć minut, próbując ukryć łysinę.

Szybko przebieram się w piżamę, wdzięczna za ulgę, jaką daje zdjęcie ubrań. Jest coś tak kojącego w zamianie ubrań na wygodne. Podchodzę do lustra i biorę chusteczkę do demakijażu, aby zmyć resztki makijażu. Głównie używam go do zakrywania sporadycznych zadrapań i siniaków. Trevor zazwyczaj nie celuje w moją twarz, bo wie, że trudno mi będzie to ukryć... Czasami przypadkiem mnie trafi albo upadnę na podłogę, raniąc twarz.

Gdy zmywam korektor, przyglądam się swojemu odbiciu w lustrze, zastanawiając się, gdzie wszystko poszło nie tak. Wyglądam dokładnie jak moja matka, z wysokimi kośćmi policzkowymi, pełnymi ustami i dużymi brązowymi oczami. Kiedy byłam młodsza, ubierała nas w pasujące stroje i uśmiecham się na to wspomnienie, ból ściskający mi pierś. Gdzieś po drodze straciłam matkę.

Nie sądzę, że kiedykolwiek ją odzyskam.


Mój telefon zaczyna dzwonić i sięgam po niego, zerkając na ekran. Marszczę brwi na migający ekran, zanim przesuwam przycisk odbioru i przykładam telefon do ucha.

"Halo?" mówię niepewnie.

Nie wiem, co to jest z nieznanymi numerami, zawsze mnie przerażają. Głęboki, niski głos odpowiada niemal natychmiast —

"Emilio."

Jego głos jest gładki, pełen pewności siebie. Brzmi, jakby się uśmiechał po drugiej stronie. Natychmiast czuję dreszcz wzdłuż kręgosłupa i drżę, złe przeczucie osiada w moim żołądku.

"Kto to?" pytam, moje serce przyspiesza. W ogóle nie rozpoznaję głosu.

"To twój ojciec."

Jego ton jest spokojny, ale zimny, pozbawiony jakichkolwiek emocji. Przestaję oddychać na jego słowa, mrożący głos mężczyzny wywołuje dreszcze na moim ciele.

Co do cholery?

Odsuwam telefon od siebie, moja ręka drży. Przez głośnik słyszę jego śmiech. Głęboki śmiech, który sprawia, że wszystkie włosy na karku stają dęba. Przykładam telefon z powrotem do ucha, gotowa dać temu draniowi kawałek mojego umysłu.

"Kto to? To twój pomysł na chory żart?"

Natychmiast się rozłącza, jego śmiech wciąż rozbrzmiewa w moim uchu. Patrzę na telefon z niedowierzaniem, moje usta otwierają się ze zdumienia. Nigdy w życiu nie otrzymałam tak niepokojącego telefonu.

Tej nocy nie mogłam zasnąć, twarz mojego ojca pojawiała się w każdym śnie. Uśmiechał się, ale potem jego twarz wykrzywiała się w strachu i bólu. Wyciągał rękę, desperacko próbując chwycić moją. Trzymałam go tak mocno, jak tylko mogłam, mówiąc mu, że nie puszczę. Bez względu na to, jak bardzo się starałam, za każdym razem odpadał ode mnie, zanim w końcu zniknął. Pozostawała tylko ciemność otaczająca mnie, pochłaniająca mnie w ciszy.

Mijały godziny, w których koszmary powtarzały się w kółko, więc w końcu się poddałam, leżąc szeroko otwartymi oczami w ciemności i czekając na wschód słońca.

पिछला अध्याय
अगला अध्याय