Brudny Sekret Mojego Alfa Przyrodniego Brata

डाउनलोड <Brudny Sekret Mojego Alfa Przy...> मुफ्त के लिए!

डाउनलोड करें

Rozdział 4

LIANA'S POV

Tego dnia zamknęłam się w swoim pokoju i płakałam.

W nocy, kiedy wszyscy już spali, usłyszałam pukanie do drzwi. Wiedziałam, kto to może być, więc nie odpowiedziałam.

Nie chciałam znów słyszeć jego głosu. Nie chciałam widzieć mężczyzny, który obiecał mi nic, a jednak zdołał złamać każdą część mnie.

"Liana," powiedział.

Milczałam.

"Otwórz drzwi."

"Wyjdź!" warknęłam gniewnie. Nie chciałam, żeby usłyszał ból w moim głosie.

"Potrzebuję cię, Liana. Proszę... zanim stracę rozum." Jego głos drżał z desperacji.

"Powiedziałam, wyjdź!" krzyknęłam głośniej.

Przez chwilę nie słyszałam jego głosu i myślałam, że odszedł. Dopiero kiedy przekręcił klamkę i drzwi się otworzyły, zdałam sobie sprawę, że nie odszedł.

"Killian. Proszę, po prostu idź," powiedziałam. "Po prostu idź."

Wszedł do mojego pokoju i podszedł prosto do mnie. Wstałam z łóżka i próbowałam go wypchnąć z całej siły, jaka mi pozostała, ale był dla mnie za silny.

"Nie waż się," wyszeptałam, popychając go znowu. "Nie waż się zbliżać do mnie."

Złapał mnie za nadgarstek i przyciągnął bliżej, a potem zderzył swoje usta z moimi.

Zatkało mnie. Nie, nie, nie. Nie powinnam tego robić.

Walczyłam z nim rękami, ale jego uścisk na mnie się zacieśnił, gdy pogłębił pocałunek, zanim mnie puścił i przycisnął swoje czoło do mojego.

Odsunęłam się od niego i wskazałam na niego palcem wściekle.

"Masz narzeczoną, Killian!" krzyknęłam. "Jak śmiesz mnie całować?!"

"Wyjdź! Wyjdź z mojego pokoju!"

Nie ruszył się. Zamiast tego podszedł do mojego łóżka. Zdjął koszulę. Potem pasek. Potem spodnie, aż został tylko w bieliźnie.

Odwróciłam się szybko, moje serce waliło w piersi, gdy zobaczyłam jego męskość przez bieliznę. Moje ręce zacisnęły się na ubraniach.

"Co ty robisz? To nie jest właściwe."

Nie odpowiedział.

"Jesteś zaręczony. Przyprowadziłeś ją tutaj. Tata i mama pobłogosławili wasze zaręczyny. Jest idealna. Jest piękna. Dlaczego to robisz? Dlaczego nadal do mnie przychodzisz? Nie powiedziałeś, że ostatni raz był błędem?"

Nie mogłam na niego patrzeć. Moje ciało drżało z rozkoszy. Mój mózg krzyczał 'nie', ale moje ciało mnie zdradzało.

"Jestem jeszcze młoda... Mam dziewiętnaście lat, Killian. To był błąd, zaakceptowałam to. Próbuję iść dalej. Poznałam kogoś. Kogoś, do kogo zaczynam coś czuć."

Zaryczał i przyciągnął mnie do siebie. Widziałam w jego oczach złość i gniew. Jego szczęka była zaciskana.

"Nigdy nie będziesz miała nikogo," zaryczał. "Słyszysz mnie? Jesteś moja. Zawsze będziesz moja."

Parsknęłam, odpychając go od siebie.

"Jesteś szalony. Masz narzeczoną, a ja nie mogę iść dalej? Czego jeszcze ode mnie chcesz, co? Czyż nie dałam ci już wszystkiego?! Dlaczego nie możesz mnie zostawić w spokoju?!"

Patrzył na mnie. Widziałam różne emocje migające w jego spojrzeniu. Potem złapał moją rękę i przycisnął ją do swojego członka.

"To. To jest to, co mi robisz. Nikt inny. Tylko ty."

Rwałam rękę. "Niech twoja narzeczona to dla ciebie zrobi. Nie ja. Wynoś się!"

Odwróciłam się do drzwi i próbowałam je otworzyć, ale złapał mnie i rzucił na łóżko.

Zanim się zorientowałam, wspiął się na mnie. Wyraz jego twarzy był inny niż cokolwiek, co wcześniej widziałam. Widziałam głód. Obsesję. Posiadanie.

Przycisnął mnie i zaczął rozrywać moje ubrania. Moje serce biło z paniki i potrzeby. Jego palce znalazły moją wilgoć.

Zatrzymał się. "Widzisz? Tylko ja mogę to zrobić. Twoje ciało wie, do kogo należy."

"Przestań. Proszę," jęknęłam, ale moje ciało mnie zdradzało.

Jego palce drażniły. Zanurzały się. Pocierały, podczas gdy moje nogi drżały, a moje ciało błagało o jego dotyk.

"Powiedz to," wyszeptał przy mojej szyi. "Powiedz, że mnie chcesz."

"Tak..." wykrzyknęłam, bez tchu i zdesperowana.

Potem wszedł we mnie. Jednym głębokim, dominującym ruchem, który odebrał mi oddech.

Poruszał się twardo, szybko i brutalnie. Jego wzrok nie opuszczał mojego, gdy wchodził głębiej. Zamknęłam oczy, nie chcąc na niego patrzeć.

"Otwórz oczy," rozkazał.

Pokręciłam głową i spojrzałam w inną stronę.

"Liana. Otwórz oczy. Patrz na mnie, gdy cię pieprzę," powiedział ponownie, a kiedy nie posłuchałam, chwycił mnie za twarz i zanurzył się we mnie głębiej, sprawiając, że moje oczy otworzyły się szeroko w szoku, a z ust wyrwał się cichy jęk.

"Dobrze," powiedział, a potem przycisnął swoje usta do moich i pocałował mnie tak, że straciłam zmysły.

"Pięć tygodni," warknął. "Pięć tygodni bez ciebie. Bez tego. Nie wiesz, co to zrobiło ze mną."

Wszedł głębiej. Wbiłam paznokcie w pościel.

"To cipka należy do mnie," warknął. "Powiedz to."

"Jest twoja…" zaszlochałam.

"Powiedz moje imię."

"Killian. Proszę. Killian."

Orgazm przetoczył się przez moje ciało jak burza i krzyknęłam. Moje mięśnie zacisnęły się wokół niego.

"Shhh… niech się nie dowiedzą." Zakrył moje usta swoimi i pocałował mnie brutalnie, gdy wszedł głębiej.

Jęknął. Stracił kontrolę i doszedł we mnie ponownie. Pozostał głęboko, przeżywając to do końca.

Potem wszystko się skończyło.

Upadł na mnie, a potem zsunął się na bok. Przyciągnął mnie bliżej i pocałował w włosy.

"Jesteś słodka," powiedział, wtulając się w moje włosy i wdychając mój zapach.

"Nie żeni się z nią," powiedziałam, przytulając się do niego i delikatnie całując jego nagą klatkę piersiową. "Proszę. Bądź ze mną. Będę kimkolwiek. Twoją tajemnicą. Twoją kochanką. Tylko… tylko nie żeni się z nią."

Milczał.

"Killian. Muszę ci coś powiedzieć…" zaczęłam, chcąc powiedzieć mu o dziecku.

Ale zanim zdążyłam cokolwiek powiedzieć, wstał i założył spodnie. Pot spływał po jego klatce piersiowej.

"Killian—"

"Nie," przerwał mi. "Nic nie mów."

"To… to ważne—"

"Nic nie jest teraz ważniejsze niż poślubienie jej," powiedział.

"Dlaczego..?" zapytałam, a mój głos się załamał.

Spojrzał na mnie. Jego wyraz twarzy był lodowaty i zimny. Żadnego śladu tego, co właśnie się wydarzyło.

"Nie pytaj mnie dlaczego. Nie spodoba ci się odpowiedź."

A potem wyszedł, trzaskając drzwiami. Leżałam tam. Nogi rozłożone. Ciało zużyte. Serce rozbite.

Łzy spływały mi po twarzy.

Znów mnie wykorzystał.

Dlaczego mu na to pozwoliłam?

Dlaczego? Po prostu dlaczego..?

Zwlokłam się do łazienki i szorowałam skórę do czerwoności, ale ból między nogami pozostał.

Spojrzałam w lustro. Moje oczy były czerwone. Ręce trzęsły się. Położyłam drżącą dłoń na brzuchu. Na delikatnej krzywiźnie, która jeszcze się nie pokazywała… ale wkrótce będzie.

Jego dziecko.

"Przepraszam, maleństwo," wyszeptałam, mój głos się łamał. "Twoja matka jest taką głupią."

Więcej łez spływało mi po policzkach, ale tym razem je otarłam.

Nie. Nie pozwolę, by to się działo dalej.

Nie pozwolę, by mnie używał, kiedy tylko zechce.

Jeśli zostanę, pozwolę mu zrujnować mnie ponownie.

Ale jeśli odejdę, jeśli zniknę, nie będzie mógł mnie znaleźć.

Osuszyłam się i wróciłam do swojego pokoju. Ciało bolało. Serce było puste, ale i tak się ruszyłam.

Otworzyłam szafę, wyciągnęłam torbę podróżną i zaczęłam pakować. Wrzuciłam kilka ubrań, trochę gotówki i wszystkie niezbędne rzeczy.

Musiałam uciekać. Musiałam odejść.

Killian mnie nie kochał. Był obsesyjnie zakochany w moim ciele, w kontroli, ale nie we mnie.

On mnie nie chciał.

I na pewno nie chciał tego dziecka.

Jak miałabym spojrzeć ojcu w oczy, gdy ciąża zacznie być widoczna?

Jak miałabym spojrzeć matce w oczy?

Jak miałabym im powiedzieć, że noszę dziecko Killiana?

Ta rodzina zostałaby zniszczona przez nasz błąd.

Tata obwiniałby siebie. Mama obwiniałaby swojego syna. Życie, które zbudowali… rozpadłoby się.

I nie mogłabym im tego zrobić.

Nie. Nie mogłam tu dłużej zostawać. Nie w ten sposób.

Musiałam odejść.

Dla mojego dziecka.

Dla naszej przyszłości.

Tak więc odeszłam.

Nie pożegnałam się.

Nie zostawiłam listu.

Po prostu odeszłam.

पिछला अध्याय
अगला अध्याय